poniedziałek, 9 maja 2016

Majowe włóczęgi

Ostatni tydzień rozpieszczał nas pogodą. Postanowiliśmy to wykorzystać i w niedzielę wybraliśmy się na majową włóczęgę po parkach. Swoją wyprawę zaczęliśmy od zwiedzania Muzeum Wojska Polskiego, a właściwie części na powietrzu. Chłopcy biegali od armat do czołgów, kazali sobie wszystko czytać i opisywać ze szczegółami. Fascynacja wojskowymi maszynami nadal jest wielka. Tak wielka, że następna muzealna wyprawa ma obejmować również wystawy w budynku.
Potem zeszliśmy schodami w dół i ruszyliśmy wzdłuż ulicy Czerniakowskiej. Kierowaliśmy się mniej więcej w stronę trasy Łazienkowskiej. Wybraliśmy sobie nawet miejsce na piknik. Dzieciaki szalały na rowerach, my za nimi na piechotę. Nadążaliśmy nawet :))

Spacer się udał. Po drodze obejrzeliśmy z daleka pomnik sapera, popodziwialiśmy chłopców szalejących na rowerach w skateparku. Młodszy i Starszak wdrapali się na zabawną rzeźbę wyglądającą jak plecionka ze wstążek. Poza tym wąchaliśmy bez i inne kwitnące drzewa i krzewy. Dla mnie była o wspaniała okazja na zanurzenie się w zieleni, odpoczynek dla oczu, uszu, świeże powietrze dla płuc. I Starszy, i Młodszy świetnie sobie poradzili z dość długim stromym podjazdem wzdłuż ulicy Górnośląskiej. Nagrodą za wysiłek były pyszne lody przy placu Na Rozdrożu. 

Do domu wróciliśmy troszkę już zmęczeni i w samą porę. Ledwo zdążyliśmy się rozgościć, za oknem lunęło jak z cebra.

Za tydzień, jeśli dobra pogoda się utrzyma, pojedziemy eksplorować Lasek Bielański na rowerach. Tym razem wszyscy czworo. 

I tu moja obserwacja. Od wielu dni jest naprawdę ciepło. Chłopcy do przedszkola rano chodzą w bluzach nałożonych na krótki rękaw. Po przedszkolnym placu zabaw biegają w krótkim rękawku, na moja wyraźną prośbę. Uważam, że biegające, a właściwie szalejące na placu zabaw dziecko spoci się w zbyt grubym ubraniu bardzo szybko. I..... wiatr czasem bywa chłodny. Jeśli przewieje takiego spoconego delikwenta kłopot gotowy. Osobiście wolę żeby moje dzieci lekko się przechłodziły niż zapociły.
A przede wszystkim uważam, że powinniśmy się ubierać zgodnie z temperaturą, a nie z porą roku. I tym poglądem zaskarbiam sobie zdumione spojrzenia i komentarze w stylu "przecież to jeszcze nie lato". I co z tego, że nie lato. Temperatury są letnie.

4 komentarze:

  1. Pamiętam taką Wielkanoc, kiedy byłam młodą dziewczyną (rany, wieki, wieki temu to było)- druga połowa marca i ukrop. Teoretycznie powinniśmy siedzieć w kurtkach zimowych :)
    Ja od samego początku zawsze wyczulam panie przedszkolanki, żeby Lilę rozbierały. I chyba źle na tym nie wychodzimy :)

    Fajnie, że ten maj sprzyja takim wycieczką. A jeśli nagrodą są takie pyszne lody, to i ja mogłabym się na rowerku pomęczyć :)
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O lodach dowiedzieli się dopiero na górze😊. Majówki na trawie są fantastyczne, choć my sezon na pikniki rozpoczęliśmy już dawno - w pierwszy, ciepły weekend.
      Z tym rozbieraniem w przedszkolu bywa różnie. Ja, gdy widzę moich chłopaków, jak szaleją na placu zabaw, wiem że jest im cieplej niż mi. Ale są rodzice, którzy mają inne zdanie. Dlatego proszę ciocie przedszkolne o rozbieranie moich chłopaków. Efekt - od początku marca są zdrowi.
      Ja ku zgrozie niektórych wyciągnęłam już sandałki.

      Usuń
  2. Popieram podejście do temperatur. tez wychodzę z założenie, ze lepiej zmarznąć niż się przegrzać.
    Cudowny psacer, czytałam i oczami wyobraźni biagałam z Wami po tych wszystkich Warszawskich uliczkach :)
    Pogoda lekko się załamała, ale już wraca z powrotem, mój bez już przekwita :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Warszawa wiosną jest cudna. A bez i inne zapachy, odpoczęłam na tej wycieczce wspaniale.
    Z tym rozbieraniem to ja uparta jestem. Wolę zmarznąć niż spocić się i zostać potem owiana zimnym powietrzem. Poza tym dzieciaki maja zupełnie inne tempo poruszania się, więc i ciepła wytwarzają więcej

    OdpowiedzUsuń