środa, 27 maja 2015

Pożegnanie pieluch

Aaaaaaaaaaaaaa.... I w co ja się wpakowałam, dobrowolnie, bez przymusu..... 

Od jakiegoś czasu przymierzaliśmy się do odpieluszkowania Młodego. W sobotę zdjęliśmy opatrunek z rączki, a od poniedziałku T. biega w majteczkach. Na razie aż dwa razy udało się zrobić siusiu do toalety. W pozostałych przypadkach woła: Mama zalane... i pokazuje kałużę na podłodze albo mokre majteczki. Więc od poniedziałku piorę, piorę, piorę, piorę...... i końca nie widać. Na dodatek pogoda za oknem raczej nie sprzyja suszeniu. Ale w końcu T. także odkryje, że sika się do toalety. Nieoceniony jak zwykle jest Starszak, który gotowy jest nawet służyć lekcją poglądową. Jest jeszcze jeden argument ważny dla Młodego.... Do przedszkola Starszaka nie chodzą dzieci w pieluszkach....

niedziela, 10 maja 2015

Majowe wyprawy

Co prawda długi weekend majowy bardzo nas pogodą nie rozpieszczał, ale mimo to udało się nam dojechać na piknik na zamku w Czersku.
A tam czekało sporo atrakcji: pokaz walk rycerskich, rękodzieło średniowieczne, strzelanie z prawdziwego łuku, pyszny chleb ze smalcem, miodem lub dżemem, soki z prawdziwych jabłek, gruszek i porzeczek. Oczywiście też miękka trawa zachęcała do siedzenia i grzania na słońcu, a baszty do wspinaczki i pooglądania okolicy z wysoka. I tu obaj moi synowie mnie zaskoczyli, bo bez stękania i narzekania weszli na obie wieże. T z zawiniętą w gips łapką radził sobie świetnie, wchodził i schodził sam przy małej asekuracji. Starszak też radził sobie świetnie. I bez żadnego narzekania.

Wczoraj skorzystaliśmy ze słonecznej pogody i wyruszyliśmy na piknik do Parku Zdrojowego w Konstancinie. Spędziliśmy tam bardzo przyjemne popołudnie. Był plac zabaw, jedzenie na trawie, gra w piłkę, rower Starszaka. Dopiero perspektywa deszczowych chmur wygoniła nas do domu. A dziś był tradycyjny spacer w kałużach. Oczywiście kompletnie mokre spodnie i woda w kaloszach Młodszego i efektowny błotny rzucik na koszulce Starszaka mówiły same za siebie.

Po południu wybraliśmy się do Muzeum Etnografii. Chłopcy wykazali umiarkowane zainteresowanie historycznymi zabawkami, strojami. Prawdziwe zainteresowanie wzbudziła maszyna do pisania i duży, drewniany traktor z beczkowozem. Udało nam się zrobić łabędziowe origami, a od pana ochroniarza dostaliśmy prawdziwy maleńki latawiec. Na wystawę pisanek nie dotarliśmy.... Cóż chęć zjedzenia lodów była silniejsza. W metrze Młodszy - T. zasnął wtulony w tatusia, więc lody były w wersji sklepowo-domowej. Ale były przepyszne!!!!!

Co do dietetyka, to od piątku jestem na diecie bezjajeczno-bezglutenowej. Nie jest łatwo się przestawić, ale jakoś to będzie....

A co do zdrowia chłopaków, to intuicja mnie nie zawiodła. W końcu marca podejrzane szmery sercowe zawiodły mnie i chłopców do kardiologa. Ponieważ sprzeczne interpretacje echa Starszaka nie przekonały mnie do końca, poszłam jeszcze raz. Tym razem do kardiologa poleconego przez mamę dziecka z poważną wadą serca. I..... okazało się, że Młodszy ma niewielki przetrwały otwór owalny i jest za jakiś do obserwacji. A Starszak ma przetrwały przewód tętniczy i dochodzi nam kolejna poradnia - kardiologia....