Do tego tygodnia A. po każdej wizycie w żłobku dopytywał się, kiedy znowu pójdzie do dzieci, a przy kolejnym pójściu był "NA NIE". W ostatni wtorek został bez żadnego płaczu czy marudzenia, a gdy po niego przyjechałam, bardzo zadowolony oświadczył: "Jescse tu wlóce". Byłam ciekawa czy to jednorazowy akt polubienia żłobka. Dziś przed wyjściem standardowo usłyszałam, że "Psedskole jest głupie." i "Ja nie chce do zlobka.", ale na miejscu, po rozebraniu, wziął mnie za rękę i ruszył do sali. I został bardzo spokojnie. Więc chyba polubił miejsce, gdzie można szaleć z innymi dziećmi, gdzie ciocie wymyślają różne zabawy, inne niż domowe. Nadal zostaje tam tylko na trzy godziny i nie chce tam spać, ale to mnie wcale nie martwi. Na razie nie ma pośpiechu, a kto wie co będzie za tydzień?
Ostatnie problemy Bączucha z sygnalizacją siku i kupy się zmniejszyły. Teraz co prawda nie woła "Siku leci", tylko pyta" Mam pieluchę?". Ale efekt suchych majtek się utrzymuje. Do tego jest mała motywacja. Młody uwielbia kąpiele w pianie. Powiedzieliśmy mu, że duże dzidzie, które wołają siku, kąpią się w pianie, a małe dzidzie, które sikają do majtek, nie. Ale myślę, że dużo dała zmiana mojego nastawienia do Bączucha. Teraz kiedy się bawimy, to skupiam całą swoją uwagę na zabawie z nim. Cała jestem dla niego. I to działa. Tylko faza mama jeszcze w pełni. Tata może zajmować się A., gdy mnie nie ma. Kiedy jestem, od razu protestuje: "Mama zlobi", "Mama pocyta", "Mamo tu psyjdź". I tak w koło. Czasem da się przekonać, np. do czytania bajek przez tatę (Mam teraz zapalenie zatok i gdy długo mówię, to mam ataki suchego kaszlu), czasem jest dziki ryk. Może chce mieć mamę na zapas? Za trzy miesiące urodzi się młodszy brat i trzeba będzie się podzielić uwagą mamy.
piątek, 26 października 2012
środa, 17 października 2012
Małe szaleństwo zakupów
Dziś pierwszy raz poszliśmy na salę zabaw. Po nocnym deszczu plac zabaw nie nadawał się do użytku, a Bączuch nie wybiegany to Bączuch zły. I zaczęło się szaleństwo. Młody właził po platformach jak mała małpka. Świetnie sobie radził, tylko dwa razy chciał pomocy mamy. Bawił się ze mną i sam. Nawet chłopczyk, który ciągle się z nim zderzał samochodem, wcale mu nie przeszkadzał. A po wyjściu padł w samochodzie z bananem w ręku. Do domu wniosłam małego śpiocha, trochę protestującego na temat zakładania pieluchy i zapadła cisza. W czasie zabawy nastąpiła awaria hydrauliki, ale chyba już zaczynam się przyzwyczajać. W końcu wrócimy do wołania o siku.(przynajmniej taką mam nadzieję:)).
Przed szaleństwem zabawowym byliśmy na zakupach przedzimowych. Poszło nam świetnie. Bąk przymierzył kurtkę i rękawiczki, dzięki czemu wybraliśmy najwygodniejsze dla niego!!!. Do dokupienia zostały tylko buty zimowe, ale nie chciałam nadużywać cierpliwości młodego. I tak wędrował spokojnie po sklepie, niczego nie rozwalał, jeździł sobie ulubionym samochodzikiem.
Dziś pogoda wreszcie piękna, więc pewnie po popołudniowym spacerze nasza kolekcja kasztanów, żołędzi i szyszek się powiększy. Dobrze, że mamy spore pudło.
Katar małego zanika, więc w piątek pewnie pójdziemy do żłobka. Ostatnio A. najpierw oświadcza, że jest na nie, a potem bawi się jak szalony, wcina zupkę, a widok mamy przyjmuje z umiarkowanym entuzjazmem. I mnie trochę poprawił się humor. Może to sprawka słońca z oknem:))
Przed szaleństwem zabawowym byliśmy na zakupach przedzimowych. Poszło nam świetnie. Bąk przymierzył kurtkę i rękawiczki, dzięki czemu wybraliśmy najwygodniejsze dla niego!!!. Do dokupienia zostały tylko buty zimowe, ale nie chciałam nadużywać cierpliwości młodego. I tak wędrował spokojnie po sklepie, niczego nie rozwalał, jeździł sobie ulubionym samochodzikiem.
Dziś pogoda wreszcie piękna, więc pewnie po popołudniowym spacerze nasza kolekcja kasztanów, żołędzi i szyszek się powiększy. Dobrze, że mamy spore pudło.
Katar małego zanika, więc w piątek pewnie pójdziemy do żłobka. Ostatnio A. najpierw oświadcza, że jest na nie, a potem bawi się jak szalony, wcina zupkę, a widok mamy przyjmuje z umiarkowanym entuzjazmem. I mnie trochę poprawił się humor. Może to sprawka słońca z oknem:))
wtorek, 9 października 2012
Już sama nie wiem
Już sama nie wiem, o co chodzi? Czy Bączek wszedł w tzw. "BUNT DWULATKA"? Wszystko, co do tej pory lubił jest na "NIE". Spacer nie, żłobek nie, mama nie, niania nie, spać nie, jeść prawie nie itp. Mam wrażenie, że kręcę się w kółko. Jedyne co na razie jest na "TAK", to zabawa samochodzikami i czytanie bajek. Reszta jest na nie. Do tego wcześniej bez problemu sygnalizował potrzeby fizjologiczne, a teraz nie zawsze. Na placu zabaw jest to spory problem. W końcu jest trochę za zimno na przebieranki na dworze. Ze spaniem jest to samo. Zasypia samodzielnie tylko wtedy, gdy pada na twarz albo w wózku na spacerze. Inaczej jest wyłażenie z łóżeczka i wędrówki po domu.
Na dodatek ja mam katar i ledwo wyłażę z przeziębienia, a w ciąży pozostają tylko naturalne metody leczenia. I od kilku dni męczy mnie uporczywa zgaga po wszystkim, co jest słodkie. Cudownie!!! Nawet poprawa nastroju gorącą czekoladą nie wchodzi w grę. Jeśli faza na "NIE" potrwa długo, to ja, albo zwariuję, albo moja cierpliwość osiągnie nieznane mi wcześniej granice. I zaczynam się poważnie obawiać, jak będzie wyglądało nasze życie w czwórkę. Czy aby na pewno wystarczy mi cierpliwości dla dwóch malców?
Na dodatek ja mam katar i ledwo wyłażę z przeziębienia, a w ciąży pozostają tylko naturalne metody leczenia. I od kilku dni męczy mnie uporczywa zgaga po wszystkim, co jest słodkie. Cudownie!!! Nawet poprawa nastroju gorącą czekoladą nie wchodzi w grę. Jeśli faza na "NIE" potrwa długo, to ja, albo zwariuję, albo moja cierpliwość osiągnie nieznane mi wcześniej granice. I zaczynam się poważnie obawiać, jak będzie wyglądało nasze życie w czwórkę. Czy aby na pewno wystarczy mi cierpliwości dla dwóch malców?
piątek, 5 października 2012
Starszak
Ostatnio u Bączka pojawiły się problemy z drzemką w dzień i z zasypianiem nocnym. Po dzisiejszej aferze z niespaniem zastanowiłam się i policzyłam ile A śpi w nocy. Wyszło mi coś około 10 godz. Postanowiliśmy więc z mężem poobserwować Młodego w weekend i drzemkę codzienną zmienić w zgodną z potrzebami synka. Zobaczymy, co to da. Z nowin w żłobku Ciocia powiedziała, że A sam zaczepia inne dzieci i chce się z nimi bawić. Różnica w zachowaniu jest kolosalna. I bardzo mnie cieszy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)