piątek, 20 listopada 2015

I kto tu odchorowuje przedszkole?

Kiedy Młodszy wyruszał do przedszkola, wiedzieliśmy, że będzie chorował więcej niż dotąd. Nowe dzieci = nowe zarazki. Faktycznie, po pierwszym tygodniu załapał katar i miał tydzień przerwy w chodzeniu do przedszkola. Od tego czasu jak na razie jest OK. Tzn. coś tam w nosie furczy, coś czasami wypływa, ale katarem w pełnym tego słowa znaczeniu nie jest.

Starszak po usunięciu trzeciego migdałka po ponad tygodniu w przedszkolu też coś załapał, ale w porównaniu z tym, co było przed zabiegiem, to jest PIKUŚ. Owszem nos trzeba oczyszczać i dużo pić. Katar trochę przeszkadza leżeć płasko na plecach. Poza tym Starszy jest jak młody bóg, roznosi go energia.

Za to i ja, i mąż odpadliśmy. Mąż miał tak silny ból gardła, że w końcu  pofatygował się do lekarza. Ostatecznie ma antybiotyk trzydniowy i zwolnienie do końca tygodnia. A mój katar płynnie przeszedł w zapalenie zatok i tez muszę się pofatygować do lekarza, bo niemiłosiernego bólu głowy, kompletnie zatkanego nosa i przemożnej chęci do zakopania się pod kołdrą dłużej nie wytrzymam.

Konkluzja - Młody poszedł do przedszkola, a Rodzice muszą teraz decyzję swoją odchorować :)))

czwartek, 5 listopada 2015

Przedszkolny debiut

Przedszkolny debiut przebiegł śpiewająco... Dosłownie - Młodszy uczy się nowej piosenki o pociągu, w przenośni - Młodszy wchodzi do szatni, rozbiera się, przechodzi do sali i.... tyle go widzę. Przedszkole to nowe zabawki, nowe ciocie, nowe dzieci, nowe zabawy.... Wszystko tak interesujące, że gdy przychodzi mama, jest stanowczy protest: NIE, JESCE NIE TELAS. 
I bardzo się z tego cieszę. Pamiętam debiut Starszego i wiem, że nie było mu tak łatwo wejść w grupę, w nowe miejsce, potrzebował duuuuużo czasu, żeby oswoić nową sytuację. Ale to wynikało z jego charakteru.
Młodszy jest o wiele bardziej otwarty, z łatwością oswaja otoczenie i nie pozwoli sobie wejść na głowę żadnemu dziecku, niezależnie od ich wieku.

A ja....  Trochę żal upływającego tak szybko czasu.... Więcej dzieci mieć nie będziemy, to już koniec bobasów, grzechotek, wózków, pieluszek, bodziaków i innych atrybutów typowo maluszkowych. Przed nami nowy etap: Starszak niedługo szkoła, Młodszy już przedszkolak. A więc ahoj przygodo!!!

niedziela, 1 listopada 2015

Wielka zmiana

Za oknem wspaniała pogoda. Pomyślałam, że odwiedzimy dziś dwa groby, a właściwie dwa dla mnie ważne miejsca. 
Pierwsze to cmentarz gdzie leży mój ulubiony Dziadek. Jedyny, którego miałam okazję poznać, który miał wspaniały dar zajmowania się dziećmi. I bardzo żałuję, że odszedł, gdy byłam mała i nie doczekał prawnuków. Był cudownym, ciepłym człowiekiem, potrafił zagadać do każdego. Dzieciaki go uwielbiały, bo traktował je poważnie i miał w głowie tysiące interesujący historyjek. 
Drugie to tablica upamiętniająca atak na Dworzec Gdański w pierwszych dniach Powstania Warszawskiego. Zginął w nim mój drugi Dziadek. Nie miałam okazji go poznać, nie wiem jakim był człowiekiem. Mój Tata go prawie nie pamięta, a Babcia już także odeszła.  Wiem natomiast, że poszedł do Powstania, mimo że był już dorosłym, trzydziestoparoletnim mężczyzną a nie pełnym młodzieńczych ideałów chłopcem. I miał dwójkę małych dzieci. Widać uznał, że to Jego obowiązek wobec Ojczyzny.
Do Babci pojedziemy wiosną, gdy na Jej grobie zakwitną kwiaty, a my odwiedzimy wtedy Jej rodzinne strony.

A wielka zmiana nastąpi jutro. Jutro mój mały synek, mój Młodszy Klusek wyruszy po raz pierwszy do przedszkola. Jak ten czas leci... Tak niedawno był w moim brzuchu, potem nieporadnie uczył się jak się trzyma głowę, jak się obracać. Minęły dwa lata i osiem miesięcy, a mnie się wydaje, że to było wczoraj.