sobota, 20 grudnia 2014

Wystawa Lego Na Stadionie Narodowym

Dziś wybraliśmy się na wystawę budowli z klocków LEGO. Dla naszego Starszaka - wielbiciela LEGO i zapalonego konstruktora przeróżnych pojazdów z klocków - była to najbardziej oczekiwana od czwartku wyprawa. Wybraliśmy się całą Rodzinką ze znajomymi i po kilku drobnych potknięciach weszliśmy do świata zbudowanego z LEGO. I Starszak, i Młody chodzili od gabloty do gabloty trochę sami, trochę z nami. Starszaka zafascynowały maszyny, dźwigi, koparki i oczywiście kolejki, których było kilka. Każda bardzo dopracowana w szczegółach, poruszająca się i jeżdżąca po skomplikowanych torach. Dla T. kolejki były najważniejsze. W końcu ulubioną bajką Młodszego jest "Tomek i przyjaciele ". Z trudnością dało  się go przekonać, że inne dzieci też chcą nacisnąć guzik sterujący. Dla mnie ciekawe były pojazdy z "Gwiezdnych Wojen", głównie statki kosmiczne. 

Na wystawie spędziliśmy prawie dwie godziny. Wygonił nas głód. Chłopcy zerwali się o 6.00, śniadanie było około 7.00, a z wystawy wyszliśmy po 12.00. Nic dziwnego, że nawet mocno zmęczony T. odmówił drzemki z pustym brzuszkiem. Obiad zjedliśmy w ursynowskim Zapiecku. Tu przyznaję duży plus Zapieckowi za naprawdę smaczne menu dziecięce. Po ostatnim jedzeniu w restauracji, gdzie kurczak dla maluchów był słony i przypalony, to była miła niespodzianka. Jedzenie było smaczne, chłopcy pożarli w ekspresowym tempie porcję rosołu i pierogów, moja porcja kopytek też była pyszna. Mąż nie do końca trafił z daniem, ale ostatecznie wyszliśmy syci i zadowoleni. Znajomi mają synka prawie w wieku Starszego, więc chłopcy razem jedli przy stoliku-samochodzie i ogólnie zajmowali się sobą. Ucieszyłam się, że A. powolutku zaczyna bardziej zajmować się kolegami niż nami. T. łaził po całym kąciku dla dzieci i rozrabiał. I jak zwykle ostatnio na każdą propozycję mówił NIE. Musiałam użyć całego talentu negocjacyjnego, żeby go ubrać i wywabić z Zapiecka. Po drodze do domu kupiliśmy wymarzony zestaw LEGO dla Starszaka pod choinkę. I do końca dnia błogi spokój w domu. 

A jutro.... Jutro po południu nasza kuchnia przeżyje mały Armagedon. Będziemy piec pierniczki. I będę mieć trzech małych pomocników. :)))

środa, 17 grudnia 2014

Zabawa

Nie pamiętam już kiedy tak świetnie się bawiłam. Wystarczyło 16 zł i trochę odwagi. Dziś po raz pierwszy od 6 lat byłam na łyżwach. Już zapomniałam ile przyjemności i radości mi to sprawia. Co prawda wytrzymałam około 30-40 minut. Potem niemiłosiernie rozbolały mnie nogi. Ale nic to!!! Byłam, jeździłam, sprawiło mi to dużą frajdę. I muszę to wpisać do stałego repertuaru tygodnia przez sezon zimowy. W końcu chwila tylko dla mnie też musi być!!!