poniedziałek, 9 lutego 2015

Wpis specjalny - dzieło A!!!

edxcfggttruykjhgfdxvbhujjki9op--[kiuytrewsazxcvbbnnnnnnnnnnnmmmmmmuuutoplkjhgffdssqaaaaaassssssssxcdfrewhgbvcxzdsfgbhjbhbvbvbbvbnjvbhvbbvbhrgrfrgdhedhgrtggtdfddsaazzxxddssjkkkkkkkkkllllllllmmmmmm111223344455556666666667777777788899000000000000000000000000000000poiuytrewquuuuuuuyyyyhhhh   tyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyhhhhhhhhhhhhhhhhhuuuuuuuuuunnnnnnnnnnnnnnmmmmmm                                iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii                                                bvcxzsawqq                








\\\\\\\



nnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnm,mmmmmmmmmmkkkkkkkkkkkkkkkkkkklllllllllllllllllllllllllllllppppppppppplllllllkkkkkkkkkkkkkkkkkjjjjjjjjnnnnnbbbbbbbbbbbbbbvvvbvbvbbvvvvvvbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbvvvvvv   bbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbgggggggggggfffffffttttttrtttrrrreeewwsza


















  b        mnbgfrwqrttyyygffddwaaaaaaaaaaaaaxxxxxxxxxxxxkkkkkkkkkkkxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxsxssssssssssssssaaaaaasssssfffffffffffffffffggggggggggghhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjj        fffffffffdddddddddddsssssssssaaaaaaaaaavvc





''';;;;;;;;;;;kkkkkkjjjhhhhhttttttttrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr      hgbvcxzasqw21234567890mnvcxzfw

Rok 2014

Pokuszę się o małe podsumowanie poprzedniego roku. Obfitował on w liczne zmiany i zwroty akcji w naszym życiu.

Styczeń - zaczynamy remont naszego warszawskiego lokum. Mnożą się pomysły, plany. Chcemy maksymalnie wykorzystać możliwości lokalu i dostosować go do naszych potrzeb. Mamy ekipę remontową, która bardzo dobrze się spisuje. Nasze nowe mieszkanie zaczyna powolutku zmieniać się tak, żeby sprostać oczekiwaniom. Poszukujemy bardzo intensywnie materiałów na podłogi i ściany. Nie jest to łatwe przy dwójce maluchów - głównie szperamy w internecie. Pod koniec stycznia mamy pierwszą dużą awarię: mąż, A. i T. są chorzy a mnie psuje się ogrzewanie w samochodzie. Zanim je naprawią jeżdżę na 14-stopniowym mrozie bez ogrzewania. Śmieję się, że będę dobrze zakonserwowana.

Luty - remont trwa nadal. Nasze mieszkanie powoli zaczyna przypominać nasze wymarzone. Dobieramy kolory płytek, ścian, wybieramy sprzęty do łazienek. Chłopcy nadal chorzy. Mąż po prawie miesięcznym wożeniu się z suchym, nieustającym kaszlem zmienia doktora. Nowy - Francuz- daje mu sterydowy wziew i wreszcie powoli kaszel cichnie. Świętujemy pierwsze urodziny T.!!!! Pojawiają się też pierwsze problemy z moim powrotem do pracy po urlopie rodzicielskim. Moja szefowa wyraźnie nie widzi mnie już w zespole,  Szkoda tylko, że nie mówi mi tego wprost.

Marzec - T wreszcie zdrowy, A. kaszle nadal. Według pediatrów to normalne, według nas nie. Zastanawiamy się co z tym zrobić. Remont się kończy. Zostały nam meble kuchenne, szafa wnękowa w łazience oraz zabudowa przedpokoju i garderoby. Tak mamy garderobę, a właściwie schowek na wszystkie przydasię, czasem używane tylko raz do roku, ale niezbędne. Planujemy przeprowadzkę i w związku z moim powrotem do pracy szukamy niani dla T. Z powodzeniem - w naszym domu pojawia się ciocia Ania.

Kwiecień - zabudowa kuchni i reszta ciągnie się niemiłosiernie. Nasza przeprowadzka w kwietniu nie ma szans. Na Wielkanoc wyjeżdżamy do Grabówki, żeby na trochę oderwać się od tego zamieszania. Po powrocie w pracy dostaję propozycję nie do odrzucenia: albo wracam na cały etat, albo na pół. O skorzystaniu z prawa powrotu na część etatu i rocznej ochronie nie ma mowy. Teoretycznie mogę się uprzeć i szarpać z szefową jeszcze rok, ale uznaję, ze gra nie jest warta moich nerwów i wracam na cały etat. Czekam na ruch szefowej. I 30 kwietnia dostaję wypowiedzenie z pracy. Na początku jestem wściekła, potem macham ręką.

Maj - to przede wszystkim przeprowadzka. Nowe mieszkanie, nowe otoczenie, nowy plac zabaw. Dużo jak dla czterolatka i półtoraroczniaka. Moc atrakcji. A ja zaczynam myśleć poważnie o nowej pracy. Wypowiedzenie kończy mi się 31 lipca. Szukam przedszkola dla A. w Warszawie. A. wreszcie kończy kaszleć na wziewach.

Czerwiec - to 4 urodziny A. Poznawanie nowych miejsc do zabawy, moje i A. perypetie ze zdrowiem.Dalej urządzamy się i zagnieżdżamy w nowym miejscu. Zmieniamy też panią od SI.

Lipiec - nowe przedszkole A. Pod dwóch miesiącach okaże się, że to zupełnie nieodpowiednie miejsce dla naszego nadwrażliwego słuchowo synka. Z okazji końca pracy wyduszam z szefowej całe 4 dni urlopu. Jest zaskoczona tym, że odchodzę. W końcu jest środek sezonu urlopowego.

Sierpień - nowa praca w korpo. Przenoszę się do apteki sieciowej. Na początku jest ciężko, ale szybko ogarniam sprawę. Pierwsze niepokojące objawy w zachowaniu A. Jeszcze nie łączymy ich z przedszkolem. Powoli kończymy meblowanie mieszkania. Wypad na długi weekend do JuraParku w Bałtowie (marzenie naszego starszego synka).

Wrzesień - operacja T. Jakoś przechodzimy przez szpital, operację, opatrunki, biegunki i inne atrakcje. Szukamy nowego miejsca dla A., który po swoim nowym przedszkolu jest nadreaktywny i strasznie boi się jakiejkolwiek krytyki ze strony rodziców. Na takie sytuacje reaguje wielkim płaczem. Wreszcie jestem w docelowym miejscu pracy.

Październik - A. okrzepł w nowym przedszkolu - jest coraz lepiej. Rusza apteka, w której pracuje do teraz. Pojawia się pierwsza myśl o wynajmie naszego starego domu.

Listopad - Wypad na parę dni do Grabówki. Pierwsze katary przedszkolne. Pierwsze przedstawienie w przedszkolu, A. złagodniał, coraz częściej się śmieje. Jest twórczym, cudownym pogodnym chłopczykiem. Znajdujemy chętnych do wynajmu domu.

Grudzień - pierwsza choinka w Warszawie. A. ma problemy zdrowotne. Walczymy z nimi do dziś. Wypady na sale zabaw i w inne miłe miejsca rekompensuje kiepską zimę. Święta spędzamy w Grabówce. Rok kończymy chorobą A. i moim mega katarem. Oraz umową na wynajem naszego starego domu.


Jak widać zmian mnóstwo. Z perspektywy widzę, że wszystkie wydarzenia i problemy były po coś. Najczęściej po to, żebyśmy przyjrzeli się uważniej jakiejś części naszego życia.

czwartek, 5 lutego 2015

Domowy szpital

Miałam napisać o podsumowaniu roku 2014 i naszym wyjeździe na narty. Ale dziś będzie o chorobach. A po tygodniu w przedszkolu złapał coś, co zwaliło go z nóg w sensie dosłownym. W sobotę wydawało się, że ma tylko katar. W niedzielę dołączył spory kaszel, więc pojechaliśmy do lekarza się osłuchać. Oskrzela OK, leczenie objawowe. W poniedziałek dołączyła gorączka, kompletna blokada nosa i ropny wyciek z oczu. Kolejna wizyta lekarska - oskrzela nadal OK, uwaga na lewe ucho. Dorzucamy Mukofluid, bo z nosa nic nie idzie. Wczoraj gorączka zmusiła nas do ponownej wizyty. A dostał antybiotyk. Wczorajszy dzień przeleżał z 39-stopniową gorączką, ledwo ustępującą po lekach, z kompresem na czole. Niewiele jadł. Dziś antybiotyk zadziałał, bo A wrócił humor i mam nadzieję apetyt.
Do chorującego teamu dołączył dziś mój mąż z anginą i antybiotykiem oraz T z mega kaszlem - idziemy dziś do lekarza. Ciekawe czy ja tym razem też polegnę? I kto wtedy będzie ogarniał dom?