wtorek, 17 września 2013

Ściana

I doszłam do ściany, a właściwie oboje z Mężem doszliśmy do ściany. Nie mam pojęcia co zmienić, żeby nasze kontakty ze Starszakiem znormalniały. Od 26 sierpnia chodzi do przedszkola. Zostaje bez problemu. Od opiekunów wiem, że włącza się w zabawy z dziećmi i zaakceptował reguły tam panujące. Za to w domu jest katastrofa. Zero współpracy. Nie będzie się ubierał, nie będzie czyścił nosa (przerwa w przedszkolu - katar), nie będzie szedł na drzemkę, kąpał się, mył zębów, sikał itp. Nie mam już siły ani pomysłów jak do niego dotrzeć. Cały jego "bunt" skupia się na mnie, bo jestem jeszcze na rodzicielskim z młodszym synkiem. Mąż wraca z pracy późno, wychodzi wcześnie i na razie nie ma możliwości zmian na tym polu. Więc muszę w tygodniu radzić sobie sama i szczerze mówiąc mam DOŚĆ!!!!!  Nie chcę się z nim szarpać ani w kółko go karać. Chcę współpracy nie ustawiania. A najgorsze, że często mam ochotę wsiąść w samochód i więcej nie wracać do domu. Może macie jakieś pomysły co robić....