wtorek, 14 sierpnia 2012

(Nie)proszone komentarze

Zajrzałam dziś  na blog Mamy-na-puszczy i przypomniało mi się coś ważnego. Ja też źle znoszę wieczne "doradztwo" w sprawach opieki na MOIM dzieckiem. Pół biedy jeśli wypowiadają się osoby, które dobrze znam i wiem, że są mi życzliwe. Wtedy drażni mnie to mniej, choć nasze poglądy się nie pokrywają. Ale do szewskiej pasji doprowadzają mnie komentarze i "rady" wszechwiedzących pań w wieku dowolnym, które widzą nas przez najwyżej kwadrans i już muszą koniecznie mnie przekonać i swej mądrości. Na szczęście drugi trymestr ciąży sprawił, że burza hormonów trochą opadła i nie wściekam się, tylko robię po swojemu. A bardziej upartym mówię, ze moje dziecko=moja sprawa. I w nosie mam, co ludzie powiedzą. Bo powiedzą i tak .