piątek, 28 kwietnia 2017

Kwiecień - plecień

Mija czas, pędzi czas czas pogania stale nas...
Ani się obejrzałam, a nadszedł kwiecień. Przywitał nas prawdziwie letnią pogodą. Wykorzystaliśmy ją na spacery i zabawę na placu zabaw u Dziadków Grabowskich.
A jak to kwiecień  ma w zwyczaju,  dziś zdecydowanie jest chłodniej. Postanowiliśmy się tym zbytnio nie przejmować i rozpoczęliśmy nowy sezon rowerowy. T przesiadł się na rower z pedałkami. Na razie są dodatkowe kółka do pomocy.

Rety, zaczęłam pisać tę notkę w Niedzielę Palmową, a już jutro zaczyna się długi weekend majowy.
Święta minęły całkiem spokojnie, w bardzo małym, rodzinnym gronie. W Niedzielę Wielkanocną  zaliczyliśmy z Tadziem wizytę na ostrym dyżurze, ponieważ sporo kasłał. Okazało się, że to alergia na pyłki brzozy na szczęście a nie kolejna infekcja.

Pogoda zupełnie zwariowała, przez chwilę przecież nawet padał śnieg. Teraz, ku uciesze moich dzieci, wciąż pada deszcz. Kalosze to ulubione buty ;))

Tadzio coraz lepiej radzi sobie na rowerze. A ja z niecierpliwością czekam na koniec deszczowej pogody, żeby do szkoły i przedszkola jeździć metrem i rowerem, a nie samochodem. Odkąd zaczęła się budowa tunelu, Ursynów jest nieprzytomnie zakorkowany.

Dziś wyjeżdżamy na Majówkę do Grabówki.
Do zobaczenia po powrocie.


piątek, 14 kwietnia 2017

Życzenia

Dziś króciutko, bo jutro czeka mnie pracowity dzień. 

Dla Ciebie: Iwosiu, Marto, Agato, Emko, Mamo Pietruszki i dla Wszystkich, którzy do mnie zaglądają, życzę, aby Święta Wielkanocne były dobrym, owocnym, radosnym czasem. Czasem dla najbliższych i dla Was samych. Czasem prawdziwego przebudzenia, odnowy.

I nieważne czy okna umyte, firanki uprane, wszystko dopięte na ostatni guzik. Tak naprawdę liczy się, to co niewidoczne. Nasze myśli, uczucia, to co chowamy gdzieś głęboko w środku.

Dobrych Świąt !!!

poniedziałek, 10 kwietnia 2017

O uszanowaniu decyzji innych

Moja Mama narzeka na ból biodra. Źle się jej chodzi. Pod wieczór dolegliwości się nasilają.  Wczoraj zapytałam ją, co ma zamiar z tym zrobić. I usłyszałam, że wybiera się na rezonans magnetyczny, a potem do ortopedy........ we wrześniu. Takie są terminy na NFZ. Wczoraj była na ostrym dyżurze, dostała leki przeciwbólowe, przeciwzapalne i zwiotczające. I tyle. Zdenerwowałam się na nią, bo wciąż narzeka na nogę i widać, że biodro jej dokucza. Usłyszała ode mnie przed telefon, że nic z tym nie robi, że powinna coś przyśpieszyć, pójść, że powinna....... Jednym słowem powinna zrobić to i to, bo...... No właśnie, bo co? Bo ja wiem lepiej??? Dopiero kilka godzin później uświadomiłam sobie, że moja Mama ma prawo do własnych wyborów i decyzji. Mogę się z nimi nie zgadzać, mogę wyrazić swoje zdanie, ale ostatnie słowo w sprawie jej zdrowia należy do niej samej. A ja muszę to uszanować.

Podobnie jest z wolą moich synków. Są już na tyle duzi (cztery i prawie siedem lat), że potrafią stwierdzić, czy są głodni, czy są zmęczeni, czy jest im za ciepło, czy za zimno. Mają potrawy, które uwielbiają i takie których nie tkną. Są bajki, książki i gry, które ich interesują. Inne, mimo że ciekawie dla mnie, dla nich nie są warte zainteresowania. 
Nie jest łatwo przyzwyczaić się do tego, że moi mali chłopcy coraz bardziej chcą decydować o sobie. A moją rolą jest ugryźć się w język i uszanować ich zdanie. Nawet jeśli wiem, że niezjedzona kolacja spowoduje baaaaaaaaaardzo wczesny głód poranny.

Oj nie jest łatwo utracić przywilej bycia Alfą i Omegą w oczach dzieci ;))