środa, 19 marca 2014

Chorowanie

I znowu Starszak ma katar. Od końca stycznia mogę policzyć na palcach jednej ręki dni, kiedy był w przedszkolu. Wiem, wiem, pierwszy rok tak zazwyczaj wygląda. A. musi się uodpornić na zarazki inne niż domowe. Ale to jest strasznie męczące i dla nas, i dla niego. Choćbym nie wiem jak chciała, to w domu zaczyna mu brakować towarzystwa kolegów. I niestety, Młody też łapie wszystko od brata. Ech....... niech już nadejdzie ta wiosna. 

A poza chorowaniem musimy odwiedzić alergologa, bo mam wrażenie, że Starszakowa trudność w usiedzeniu na miejscu spokojnie to nie tylko kwestia zaburzeń SI, ale również problemy ze skórą. Do tego doszły kłopoty z przewodem pokarmowym. Ja sądzę, że może to być kontynuacja alergii na białko mleka krowiego. Ciekawa jestem czy nasza alergolog coś nam na to poradzi.

Ale chorowanie A. ma też swoje dobre strony. Chłopcy mają czas na integrację i interakcje ze sobą. A. uczy się co lubi brat, co potrafi (a umie już sporo), że czasem fajnie się z nim bawi. Ale też, że mama jest jedna a ich dwóch, więc czasem trzeba poczekać. T. uczy się, że nie wszystko można dotknąć, dostać do rączki, że brat czasem woli być sam i trzeba to uszanować. I jeszcze ja mam teraz czas na samodzielne ogarnianie dwóch smyków oraz domu czyli "praktyczne zajęcia" z dwójki dzieci na głowie. Więc chorowanie Starszaka też może być pożyteczne.

sobota, 1 marca 2014

..... wciąga mnie wir....

Właściwie to wciągnął mnie całkowicie. To wir urządzania naszego mieszkania. Dziś w ekspresowym tempie wybieralismy lampy. I prawie się udało. Do naszej sypialni, salonu i obu łazienek mamy komplet oświetlenia. Do sypialni chłopców brakuje górnej lampy, do kuchni i przedpokoju też. Nie byliśmy przekonani do naszego wyboru i odłożylismy poszukiwania na jutro. I dobrze. Przekonałam się, że nasze wybory są trafne, więc jeśli coś nam nie do końca pasuje, to lepiej poszukać czegoś innego. A jutro też jest dzień. 
Niestety nie mam czasu na spokojne wylegiwanie w łóżku i mój "przyjaciel" katar ani myśli sobie pójść.  Wczoraj lekarz mnie pocieszal, że w końcu minie i katar, i chrypka. A mój synek powiedział,  ze kiedy się przeprowadzimy, będę już zdrowa. Tylko, że do przeprowadzki minimum dwa miesiące!!!