poniedziałek, 28 października 2013

Mama i kalendarz

Popatrzyłam na rozpiskę wizyt lekarskich na listopad i zrobiło mi się słabo. Wygląda na to, że w listopadzie nadrobię to, co w październiku udało się ominąć. Ale nie o tym chciałam napisać. Kiedy spaceruję z Młodszym, odprowadzam Starszaka do przedszkola na piechotę i spędzam prawie całą sobotę na dworze, to wierzyć mi się nie chce, że za trzy dni będzie listopad. Nie, wcale nie narzekam! Uwielbiam taką jesień, pełną kolorowych liści, kasztanów i żołędzi, delikatnego słońca i czasu na spacery.Kiedy zapisywaliśmy A do przedszkola wiedziałam, że to na mnie spadnie odprowadzanie i odbiór. Sprawę trochę komplikowała odległość i Młodszy, którego przecież samego w domu nie zostawię. Wizja pakowania dwóch nielatów do samochodu w strugach deszczu i biegania z fotelikiem nie wyglądała zachęcająco. Inna wersja oznaczałaby, albo wojowanie z fotelikiem Starszaka (szczerze tego nie znoszę), albo pobyt A w przedszkolu od 7.30 do 17.30. Trochę za długo dla trzylatka, zwłaszcza, gdy jeszcze jestem w domu. Na szczęście pogoda na razie pozwala na przyjemne spacery na piechotą, a samochód jest tylko w razie dalszych podróży po przedszkolu.

czwartek, 24 października 2013

Niezwykłe drzwi

Ostatnio często korzystam z autobusów. Najczęściej jeździmy w składzie: ja + Młodszy w wózku lub ja + Młodszy w wózku + Starszak. I zaobserwowałam pewne zjawisko, trochę dla mnie uciążliwe i przede wszystkim kompletnie niezrozumiałe. Autobus ma troje lub czworo drzwi. Z tych drzwi tylko jedne są przystosowane do wchodzenia z wózkiem. Ponieważ jeżdżę z wózkiem, kieruję się do tych drzwi. I ku mojemu niebotycznemu zdumieniu wszyscy pasażerowie też pędzą do tych drzwi. I wchodzą mi na plecy, bo z wózkiem i z przedszkolakiem nie da się wsiąść szybko. Przy wysiadaniu powtórka z rozrywki. Czy te drzwi mają jakąś magiczną moc przyciągania pasażerów???

czwartek, 3 października 2013

Niezdany egzamin z macierzyństwa

Dziś znów nawrzeszczalam na swojego starszego synka. Dlaczego? Bo wydarl się tak, że młodszy się wystraszyl i rozplakal. A młodszego wystraszyc głośnym dźwiękiem nie jest łatwo. I czuję się bezsilna. Nie umiem zaakceptować i pokochać Starszaka takim jakim jest. Dopiero wczoraj uświadomiłam sobie, że młodszego akceptuję bez problemu, a starszego nie umiem. Wiele przede mną pracy, aby dowiedzieć się, co jest przeszkodą, co sprawia,  że nie umiem pokochać go bezwarunkowo. Czuję żal, że straciłam tyle bezcennych chwil z moim synkeim. I mam nadzieję, że uda mi się znaleźć właściwy sposób na relację z moim ukochanym Starszakiem. Trzymajcie za mnie kciuki.