Maj już się kończy.
Przeleciał jak szalony, mimo że większość czasu spędziłam w domu.
Od tygodnia Młodszy jest w przedszkolu. Bardzo, bardzo brakowało mu towarzystwa rówieśników.
Do przedszkola będzie chodził jeszcze miesiąc, bo z dyżuru letniego korzystać nie będziemy.
Widzę, że bardzo tego chce. Oprócz kolegów i koleżanek są inne gry i zabawy niż w domu. Są dwa place zabaw do korzystania. A na dzień dziecka ciocie przewidują jakieś dodatkowe atrakcje.
Trudno więc się dziwić, że Młodszy chętnie wyrusza do przedszkola i niechętnie stamtąd wraca.
Poza tym to już ostatni rok w tym miejscu. Ostatni moment na spędzenie czasu w miejscu, do którego chodził 5 lat. Cieszę się że, może się jeszcze tym nacieszyć. Po zakończeniu zerówki wyruszy do szkoły, w zupełnie innym miejscu, z nowymi kolegami, nowymi paniami.
Starszy też bywa w szkole. Na tyle na ile damy radę go zaprowadzać. Trochę dzieci wróciło. I pewnie nie tylko dlatego, że rodzice wracają do pracy i nie mają co zrobić z dziećmi. W tym wieku kontakty na żywo są bardzo ważne. Internet ich nie zastąpi w żaden sposób.
Zresztą zanim szkoła wróciła na dobre, zaczęliśmy regularne spotkania na piłkę z ulubionym kolegą. Dziś też gościliśmy kolegę u siebie w domu.
Na szczęście oprócz zajęć opiekuńczych Starszy przerabia normalnie lekcje jak w domu. Więc po powrocie zostaje tylko praca domowa do zrobienia.
Ciekawi mnie w jaki sposób odbędzie się zakończenie roku.
Natomiast w sprawie I Komunii mamy spotkanie we wtorek. Pojawiła się opcja czerwcowa, ale na razie niewiele jeszcze wiemy. Cóż zobaczymy...
Ja wróciłam do pracy.
W pracy spokój. Klientów zdecydowanie mniej, bo część osób zrobiła zapasy, część nie wróciła jeszcze do miasta, a część ma znacznie mniej pieniędzy.
Oczywiście przekłada się to na zmniejszenie obrotów. A zmniejszenie obrotów to straty dla właściciela. Na razie jeszcze tak bardzo się to na nas nie odbija, ale w końcu odczujemy skutki nowej rzeczywistości.
A co poza tym...
Zakończyliśmy wreszcie załatwianie zaświadczeń do Poradni pedagogiczno-psychologicznej dla Młodszego. Trochę to trwało.
Przy okazji dowiedzieliśmy się kilku rzeczy. Część z nich to po prostu nowe spojrzenie na Młodszego, ale pojawiła się nowość.
Napiszę więcej, gdy trochę o tym poczytam. Na razie wiemy już, że czas rozdzielić zajęcia z SI i fizjoterapię. Czas też więcej robić w domu. Potrzebujemy jeszcze trochę więcej informacji, żeby poukładać sobie nowy plan działania.
U Starszaka też szykuje się trochę zmian. Znów przejdziemy trening słuchowy Tomatisa. Musimy też zrobić ponowną diagnozę SI i zastanowić się nad nową strategią.
Jak widać, dzieje się bardzo dużo.
A to nie koniec rzeczy do ogarniania.
Jest jeszcze moja Mama, która wciąż dochodzi do siebie po śmierci Taty. I potrzebuje mojej obecności, pomocy, czasem tylko rozmowy przez telefon.
Przez pandemię mnóstwo spraw jest nadal nie załatwionych. Może w wakacje trochę nadrobimy.
Kończę też sprawy związane ze starym domem. I jak u Iwony pandemia powoduje, że ciągną się one niemiłosiernie, a dodzwonienie na infolinię wymaga nie lada cierpliwości. A potem i tak trzeba czekać dwa tygodnie na odpowiedź. Ale, choć bardzo powoli, idę do przodu, zamykam kolejne sprawy, zobowiązania. Może do wakacji ten projekt będzie wreszcie zrealizowany.
Na razie za mną deszczowa, ale bardzo przyjemna sobota. A przede mną niedziela.
Lubię weekend 😉