Za nami pierwszy tydzień po feriach.
Andrzej debiutował w nowej szkole. Adaptacja przebiega nam w miarę spokojnie.
Oczywiście są fochy i foszki, trudno się przestawić na nowych kolegów.
To są trudności.
A plusy....
Andrzej sam pamięta o pracach domowych. Ponieważ świetlica jest w innym budynku, musi zabrać ze sobą odpowiednie książki. Sam pamiętał o kupnie dużego zeszytu do angielskiego i specjalnego zeszytu do muzyki. I samodzielnie dokonał takiego zakupu w sklepie. Sam wchodzi do szatni, a tam przejmuje dzieci nauczyciel. Słowem, stał się o wiele bardziej samodzielny i pozbierany.
Mamy też za sobą pierwszą imprezę urodzinową w nowej klasie. Starszak był bardzo zadowolony z zabawy. Za tydzień kolejne urodziny. A w piątek bal karnawałowy. I muszę wykombinować stój Kylo Rena :)
Tadzio wrócił do przedszkola. Za nami intensywny tydzień. Rozpoczęliśmy rehabilitację w ośrodku dziennym. To oznacza jeżdżenie tam i z powrotem.
Dziś byli z wycieczką w Teatrze Niewielkim.
Przed nami urodziny koleżanki, bal karnawałowy i urodziny Tadzika. I oczywiście na poniedziałek muszę wykombinować drugi strój Kylo Rena :))
A ja jakoś przedzieram się przez codzienność w pracy.
Staram się ogarnąć budżet.
Powoli popycham sprawę starego domu, ostatnią sobotę spędziłam na szorowaniu. Kolejna taka za dwa tygodnie.
Zwolniłam tempo - dziś szczególnie mocno. Zapowiedź padającego śniegu bardzo skutecznie mnie spowolniła.
Także pierwszy tydzień za nami. Zobaczymy co przyniosą kolejne.