Tak, wiem, że to tylko projekt, a nie obowiązująca ustawa.
Tak, wiem, że powiedziane w tej sprawie zostało już wiele.
Wypowiem się i ja. Z perspektywy mamy dwójki "trudnych" dzieci. Starszak ma zaburzenia SI i problemy z napięciem mięśniowym. Młodszy po dwa sztywne całkiem i dwa słabo działające palce u rączek (urodził się ze zrośniętym paluszkami), problemy z napięciem mięśniowym.
W obu przypadkach o chorobach naszych dzieci dowiadywaliśmy się po fakcie (po urodzeniu).
W obu przypadkach niezbędna do komfortowego życia jest terapia i rehabilitacja.
Nie zdziwicie się chyba, gdy powiem, że całkowity jej koszt spoczywa na nas, rodzicach. Nasze Państwo zrefundowało nam tylko operacje rozdzielenia paluszków u Młodszego. Wszystkie wizyty przygotowawcze, badania, konsultacje, zmiany opatrunków itp. były płatne.
Młodszy ma orzeczoną niepełnosprawność. Z tego tytułu przysługuje mu zasiłek pielęgnacyjny w "oszałamiającej" kwocie 153 zł miesięcznie.
Każdego dnia dziękuję Bogu, że to tylko takie problemy zdrowotne. Dziękuję za to, że stać nas na terapię, dzięki której Starszy lepiej odnajduje się w grupie, że stać nas na rehabilitację, dzięki której Młodszy staje się niemal tak sprawny jak dzieci w jego wieku.
A do szanownych autorów projektu mam kilka pytań:
Czy projekt przewiduje realną, bezpłatną i anonimową materialną, lekarską, psychologiczną i prawną pomoc dla ofiar gwałtu, które w świetle tego projektu zostaną zmuszone do urodzenia poczętego w wyniku gwałtu dziecka?
Czy projekt przewiduje realną, materialną i psychologiczną, stałą pomoc dla rodziców i dzieci, którzy zostaną pozbawieni żony i mamy donaszającej ciążę zagrażającą jej życiu i umierającej w wyniku powikłań?
Czy projekt przewiduje realną i bezpłatną pomoc psychologiczną dla matek zmuszonych donosić ciążę z dzieckiem niezdolnym do życia po urodzeniu oraz realną i bezpłatną pomoc medyczną dla tych dzieci?
Obrońcy projektu zaprzeczają, jakoby wyżej stawiali życie płodu niż kobiety ciężarnej.
Powołują się na zapis, że nikt nie ukarze lekarza za pomoc kobiecie ciężarnej, gdy jest zagrożone jej życie czy zdrowie. A ja się pytam, dlaczego w takim razie tak wiele dzieci rodzi się z urazami i upośledzeniami, a kobiety cierpią z powodu powikłań po ciężkim porodzie naturalnym, bo lekarz czekał do ostatniej chwili z cesarką. Dlaczego w XXI wieku kobiety umierają w szpitalu przy porodzie, bo nikt nie zauważył, że coś jest nie w porządku. Naprawdę, nie sądzę żeby większość lekarzy ryzykowała poniesienie konsekwencji karnych. Też będą czekać do ostatniej chwili.
Konsekwencje poniesiemy my, kobiety, nasze rodziny, mężowie, dzieci.
Skoro my poniesiemy konsekwencje, dlaczego nas nikt nie pyta o zdanie?! Jakim prawem w XXI wieku mój własny kraj traktuje swoje obywatelki jak bezmózgie istoty, którym trzeba wybić z głowy jakiekolwiek próby samodzielnego myślenia?! Jakim prawem zabiera się nam wybór, a jednocześnie karze się nam samodzielnie ponosić konsekwencje zaproponowanej ustawy?!
Nie jestem zwolenniczką aborcji. Myślę, że nie jest to łatwa decyzja. I że pozostawia ślad na całe życie. Ale nie wiem, co zrobiłabym, gdyby dziecko, które noszę pod sercem nie miało żadnych szans na przeżycie. Nie wiem, co zrobiłabym, gdybym była ofiarą gwałtu i dowiedziałabym się, że jestem w ciąży. I nie chciałabym zostać zmuszona do poświęcenia życia dla dziecka, które umrze wraz ze mną.