niedziela, 10 maja 2015

Majowe wyprawy

Co prawda długi weekend majowy bardzo nas pogodą nie rozpieszczał, ale mimo to udało się nam dojechać na piknik na zamku w Czersku.
A tam czekało sporo atrakcji: pokaz walk rycerskich, rękodzieło średniowieczne, strzelanie z prawdziwego łuku, pyszny chleb ze smalcem, miodem lub dżemem, soki z prawdziwych jabłek, gruszek i porzeczek. Oczywiście też miękka trawa zachęcała do siedzenia i grzania na słońcu, a baszty do wspinaczki i pooglądania okolicy z wysoka. I tu obaj moi synowie mnie zaskoczyli, bo bez stękania i narzekania weszli na obie wieże. T z zawiniętą w gips łapką radził sobie świetnie, wchodził i schodził sam przy małej asekuracji. Starszak też radził sobie świetnie. I bez żadnego narzekania.

Wczoraj skorzystaliśmy ze słonecznej pogody i wyruszyliśmy na piknik do Parku Zdrojowego w Konstancinie. Spędziliśmy tam bardzo przyjemne popołudnie. Był plac zabaw, jedzenie na trawie, gra w piłkę, rower Starszaka. Dopiero perspektywa deszczowych chmur wygoniła nas do domu. A dziś był tradycyjny spacer w kałużach. Oczywiście kompletnie mokre spodnie i woda w kaloszach Młodszego i efektowny błotny rzucik na koszulce Starszaka mówiły same za siebie.

Po południu wybraliśmy się do Muzeum Etnografii. Chłopcy wykazali umiarkowane zainteresowanie historycznymi zabawkami, strojami. Prawdziwe zainteresowanie wzbudziła maszyna do pisania i duży, drewniany traktor z beczkowozem. Udało nam się zrobić łabędziowe origami, a od pana ochroniarza dostaliśmy prawdziwy maleńki latawiec. Na wystawę pisanek nie dotarliśmy.... Cóż chęć zjedzenia lodów była silniejsza. W metrze Młodszy - T. zasnął wtulony w tatusia, więc lody były w wersji sklepowo-domowej. Ale były przepyszne!!!!!

Co do dietetyka, to od piątku jestem na diecie bezjajeczno-bezglutenowej. Nie jest łatwo się przestawić, ale jakoś to będzie....

A co do zdrowia chłopaków, to intuicja mnie nie zawiodła. W końcu marca podejrzane szmery sercowe zawiodły mnie i chłopców do kardiologa. Ponieważ sprzeczne interpretacje echa Starszaka nie przekonały mnie do końca, poszłam jeszcze raz. Tym razem do kardiologa poleconego przez mamę dziecka z poważną wadą serca. I..... okazało się, że Młodszy ma niewielki przetrwały otwór owalny i jest za jakiś do obserwacji. A Starszak ma przetrwały przewód tętniczy i dochodzi nam kolejna poradnia - kardiologia.... 

2 komentarze:

  1. Pięknie wspólnie spędzony czas :)
    Troszkę się zmartwiłam, że z serduszkami nie do końca ok, ale mam nadzieję, że nic poważnego z tego się nie wykluje, trzymam ogromne kciuki!! Jakby co mam namiar na wspaniałego kardiologa dziecięcego, robi też echo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za kciuki. Byliśmy u dr Mądrego. Podobno jeden z najlepszych specjalistów. Powiedział, że nie ma powodów do nadmiernego martwienia, ale trzeba trzymać rękę na pulsie.

    OdpowiedzUsuń