niedziela, 26 kwietnia 2015

Mała torpeda

Młodszak w olimpijskiej formie. Operacja nie pozbawiła go wigoru. Tylko opatrunek wzmocniony gipsem trochę przeszkadza. Do tej pory T był zupełnie samodzielnym dwulatkiem. Teraz prawa rączka odpoczywa w "domku", więc np z placu zabaw została tylko huśtawka i karuzela. Nie można biegać po kałużach ani jeździć na ulubionym trójkołowym rowerku. Pojawia się trochę buntu, są  krzyki i łzy protestu. Na szczęście porusza się samodzielnie. Wózek czasem się przydaje, ale przede wszystkim T wędruje na nóżkach. Wczoraj na spacerze spotkaliśmy trochę starszego chłopczyka z zagipsowaną nóżką. To byłaby naprawdę straszna kara dla Młodego - brak samodzielnego  chodzenia = katastrofa i bunt na całej linii.

Przez tą olimpijską formę T zastanawiamy się z ciocią Anią co tu wymyślić, żeby się nie zanudzić i zapewnić naszej małej torpedzie odpowiednią ilość ruchu. Wychodzi na to, że zwiedzimy większość warszawskich parków, zoo, obejrzymy bulwary nad Wisłą, Starówkę...... Całe mnóstwo do oglądania i tuptania. Czekają nas też niestety kolejne zmiany opatrunku i kilka wizyt lekarskich, ale wyprawy z przyjemności raczej zdominują - na szczęście.

Mnie czeka rewolucja w diecie - w poniedziałek wyruszam do dietetyka. czas trochę schudnąć, wrócić do formy i wyeliminować z jadłospisu to, co mi nie służy. Zobaczymy, jak długo będę miec motywację do zmian.

Właśnie podsłuchuję jak A i T bawią się razem w zgadywanki. Fajnie mieć rodzeństwo, które lubi sie ze sobą bawić.

2 komentarze: