środa, 22 kwietnia 2015

Już w domu

Dziś po prawie dwóch dniach spędzonych w szpitalu na Litewskiej wróciliśmy do domu. Zabieg usunięcia przykurczu w paluszku T się odbył. Tym razem po narkozie wystąpiły małe komplikacje (Młody wymiotował i nie sikał). Mimo to udało się nam dziś wrócić do domu. W piątek mamy się stawić na zmianę opatrunku. Poza tym jeszcze przez 5 dni T będzie łykał antybiotyk. I oczywiście ma prowadzić oszczędzający tryb życia tzn. nie forsować ręki w opatrunku. Powiedzieć łatwo, wykonać w przypadku energicznego dwulatka znacznie trudniej. Ale w końcu cuda się przecież zdarzają :))))

Starszak od poniedziałku wrócił do przedszkola. Bardzo jest z tego zadowolony. Znowu są koledzy, koleżanki i ulubione zajęcia: trening piłki nożnej. A dziś była wycieczka do stadniny. Synkowi bardzo się podobało w stajni. I nawet jeździł na koniu!!!!!!! Dla mnie totalny szok. Starszak do tej pory raczej podchodził do takich dużych zwierząt z respektem i bardzo ostrożnie skracał dystans. To, że zdecydował się na przejażdżkę, jest bardzo dużym krokiem naprzód.

A na koniec.... Jaka jest zaleta posiadania przez długi czas opatrunku na jednym ręku???? Oburęczność!!!

1 komentarz:

  1. w zeszlym roku wyczekowalismy na nasze dziecko pod tymi samymi drzwiami prowadzacymi na blok operacyjny...dobrze, ze wszystko poszlo u was dobrze i mimo komplikacji po narkozie udalo sie szybko wrocic do domu :)

    OdpowiedzUsuń