sobota, 28 maja 2016

Krótko z linii chorobowego frontu

Tak żeby przypadkiem nie nudziło mi się za bardzo, mamy kolejną akcję chorobową. Od poprzedniego czwartku u pediatry byłam 5 razy, na zmianę to z Młodszym, to ze Starszakiem. Ale po kolei. 

A zakończył przygodę z gorączką, za to nadal męczy go kaszel. Wprowadziliśmy standardowe wziewy i łagodny środek wykrztuśny. Niestety doszło też oklepywanie, bo samo się nie odkrztusi. Starszak szczerze tego nie znosi, także zabawę mamy przednią.....

Młodszy w środę miał zabieg urologiczny. Nic wielkiego, ale chwilowo wskazane są nasiadówki rumiankowe (moczenie w "herbacie") i bieganie bez majtek. Postanowił też dołączyć do brata i od środowej nocy też ma gorączkę. Objawy bardzo podobne, więc pewnie A podzielił się z bratem jakimś wirusiskiem. Wczoraj pilnie ćwiczyłam podawanie leków przeciwgorączkowych co 4 godziny, także przez sen. 
Do tego Młodszy kaszle jak gruźlik, więc też syrop wykrztuśny i oklepywanie. W związku z zabiegiem oklepywanie mamy nieco utrudnione. Poza tym Młodszy też szczerze tego nie znosi.....

Dziś ja byłam w pracy, a Mąż pilnował chłopaków. Jak wróciłam, przebąkiwał, że pobolewa go gardło.... 

Także, jak widzicie sam, u nas rozwojowo i  w długi weekend się nie nudzimy. 

Marto, mam nadzieję, że u Was już lepiej!!

Rivulet, Ty nadal w dwupaku jesteś????

Iwosiu, jak widzisz, nasza wiosenna kawa chyba płynnie przejdzie w letnią. Niech choróbska Was omijają.

Urwisowa mamo, podziwiam Cię za ogarnianie czterech chorych facetów, ja przy dwóch mam dość...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz