piątek, 20 maja 2016

Kochane zdrowie czyli...... naszych perypetii ciąg dalszy

Prawie dwa lata temu, w końcu, po długich namowach (lekarzy trzeba do diagnostyki namawiać!!!!) zrobiliśmy Starszakowi testy skórne na alergię wziewną. To, że w ogóle uzyskaliśmy jakiś wynik, uznałam za cud. Mój wybitnie niedotykalski syn bardzo kiepsko zniósł ukłucia skalpelem i coraz większe swędzenie, a zwłaszcza zakaz dotykania rąk. Ale ostatecznie udało się. Wyszło nam uczulenie na pyłki traw i bylicę. Po przejrzeniu historii wodnistych katarów, zaostrzeń kaszlu (bez infekcji) i różnych podrażnień skóry, moje obserwacje potwierdziły ten wynik z jednym zastrzeżeniem. Mimo braku reakcji na teście skórnym A ewidentnie reaguje też na pyłek brzozy. Jest przezroczysty katar, pocieranie oczu i pokasływanie. W tym roku, uwolniony od przerośniętego migdała, A znacznie lepiej zniósł pylenie brzozy, katar był prawie niezauważalny, oczy OK, kaszlu brak. Teraz, gdy pylą trawy, zdecydowanie przeważają problemy skórne. I to przy dwutygodniowej przerwie w braniu leków.
W czym zatem problem? Ano w tym, że nasz prowadzący alergolog stwierdził na wizycie, że skoro A tak słabo reaguje na pylenie traw czy brzozy, to z pewnością uczulony nie jest. Nie bardzo rozumiem, co to w takim razie jest. Podrażnienie? Bo o nietolerancji alergenów wziewnych nie słyszałam.

Niestety z Młodszym kłopot jest większy. Testy z krwi nie wykazały nic. Z moich obserwacji wynika, że pyłek brzozy mocno podrażnił mu tym razem nawet skórę, o lejącym się katarze i niekończącym kaszlu nie wspomnę. Trawy też dają o sobie znać, są zmiany skórne, pocieranie oczu i kaszel. Do tego Młodszy złapał chyba jakiś wirus, bo od czwartku rano ma kompletnie zatkany nos, kaszle prawie non stop na sucho i ma furczenia w oskrzelach. Wzięłam dwa dni zwolnienia, bo i inhalacji sporo, i może pojawić się duszność albo wysoka gorączka. Jutro przekonamy się czy decyzja o inhalacjach z Berodualu i Pulmicortu była trafiona, czy włączymy antybiotyk. U Młodszego problemem jest całkowita blokada nosa. Na zewnątrz nic a biedak nie może przez nos oddychać.
Boję się, że czeka nas powtórka z rozrywki, że T także ma przerośnięty trzeci migdał, a do tego jeszcze być może kłopoty z zatokami.
Tylko jak przekonać lekarza, że warto zrobić porządną diagnostykę?! W przypadku Starszaka, po dwóch lata wożenia się z niekończącymi się katarami, kaszlem, zapaleniami oskrzeli, kłopotami ze słuchem i ropiejącymi oczami, powiedziałam dość i prawie silą wydusiłam z lekarki skierowanie na badanie nosa wziernikiem z kamerą. Wiecie, co od niej usłyszałam? "Ale pani jest uparta, przecież jeszcze nie jest tak źle."
Tak bardzo nie mam ochoty na ponowną walkę i przekonywanie, że nie będę czekać, aż T zacznie mieć problemy ze słuchem lub przechoruje dwa zapalenia oskrzeli a potem zapalenie płuc pod rząd. I zaliczy trzymiesięczną rekonwalescencję, walkę o zjedzenie czegokolwiek wartościowego, o wyrównanie poziomu żelaza i o doprowadzenie wyjałowionych jelit do porządku.
Nie mówiąc już o taki drobiazgu jak .......opieka na chorym dzieckiem. Niestety ja do domu swojej pracy nie zabiorę. Dziecka do pracy też nie wezmę. Będę musiała sobie poradzić jakoś inaczej. Oby Dziadkowie Warszawscy byli akurat w dobrym zdrowiu.

P.S. Dziś na kontrolnej wizycie okazało się, że gardło blade a w oskrzelach cisza. Stawiam na zaostrzenie dolegliwości przy pyleniu traw czyli jednak alergia na pyłki traw. Choć oficjalnie nadal nie potwierdzona badaniami.

4 komentarze:

  1. O jak ja to dobrze rozumiem. To prawda, porządną diagnostyke z lekrzy trzeba wyduszać. Podobny problem mamy z Tolcią, i choć nasza pediatra raczej chętnie nas diagnozuje i wysyła gdzieś dalej aby to pogłębili, to jednak już własnie 'gdzieś dalej' zawsze jest ajkiś problem. Tolę nikt nam nie umie zdiagnozowac, też odnosze wrażenie, że traktują mnie jak 'upartą, przewrażliwioną matkę", katary, kaszle, zwłaszcza nocne, kupki z nitkami krwi, czasami plamki na skórze,a z testów z krwi nic nie wyniki, więc czego ja chcę szukać. W czerwcu w końcu będziemy u alergologa z Nią, zobaczymy co powie. O ile z Tymkiem mamy już wdrożone leczenie i jest raczej lepje niż było, to z tolcią cały czas taka głupia niewiadoma, a objawy te same w sumie. Ja dltego tez za zgodą pediatry, czasem wdrażam podawanie Jej tych samych leków co Tymonowi, bo nie chciałabym czekac w próżności i przegapić czegoś co skumuluje Jej problemy alergiczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten upór lekarzy bywa okropnie wkurzający. Boją się, że coś wykryją i będą musieli wyleczyć?!
      Nam T napędził stracha. Miałam w pamięci błyskawicznie rozwijające się zapalenie płuc u A. On też tylko kasłał. Zero gorączki, zero innych objawów.
      A tu prozaiczne furczenie i oskrzelach i lekka duszność. Efekt odstawienia leków przeciwalergicznych w czasie pylenia traw

      Usuń
  2. Ja te badania bym schowała sobie w kieszeń, u nas wychodzą zawsze na coś innego. Daśkowi oczy puchną gdy zaczyna się okres koszenia traw i to nie zawsze raz-trzy do roku, w testach mu nic na trawę nie wyszło, tylko na brzozę,a pije syrop brzozowy i żadnych skutków ubocznych nie ma, a ponoć ma w tym roku ogromną, nawet udowodniłam to lekarzowi, który i tak stwierdził, że liczą się wyniki :O, więc jednym słowem to wszystko jest grubymi nićmi szyte...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Toteż ja się opieram głównie na swoich obserwacjach i zapiskach. Ale doktor oczywiście jest mądrzejszy! Ech...

      Usuń