środa, 7 grudnia 2016

Miś Flip, kiermasz, pierwszy śnieg, zmiany przedszkolne i ... znowu chorujemy

Zastanawiałam się przez chwilę od czego by tu zacząć. 
Ostatecznie zacznę od początku.

W przedszkolu T jest Miś o imieniu Flip, który towarzyszy poszczególnym grupom w wyjściach, zajęciach i codziennym życiu.  Weekendy natomiast spędza u dzieci w domu. Nasza kolei wypadała w połowie grudnia, ale że dwójka dzieci po drodze wypadła, w piątek po przyjściu z pracy z zaskoczeniem odkryłam w przedpokoju takiego oto gościa.


Miś towarzyszył nam w sobotę w zwykłych domowych czynnościach. I bardzo czynnie pomagał przy ostatnich przygotowaniach do przedszkolnego kiermaszu. Spał z T w łóżku, starannie przebrany w piżamkę. Rano i wieczorem mył zęby i szczotkował futerko. Codziennie też miał nową kreację, wybraną przez Młodszego z walizki. Był na sankach, grał na konsoli i zajadał smakołyki na kiermaszu. Słowem miał rozrywkowy weekend. 
Miś już wrócił do przedszkola, a nam pozostało jeszcze uzupełnić jego album o nowe przygody.

Jak wcześniej wspominałam, w przedszkolu i szkole chłopaków co roku organizowany jest świąteczny kiermasz, z którego dochód jest przekazywany na cele charytatywne. Już drugi rok ogarniam dyżury i przygotowania na dwóch stoiskach, a Mąż ogarnia w tym czasie A i T. Chłopcy bawili się krótko, ale intensywnie, ja nieco dłużej, bo zostałam wybrana do liczenia zawartości puszki przedszkolnej grupy T. Zmarzłam jak nie wiem co. Skutki odczuwam niestety do dziś. Właśnie wygrzewam się pod kołdrą, po aspirynie. Może obejdzie się tym razem bez antybiotyku.

W sobotę i w niedzielę skorzystaliśmy z pierwszego śniegu. Co prawda grubość warstwy śnieżnej nie oszałamiała, ale zabawa była, że hej. Sama się przekonałam, że zjeżdżanie na sankach to niesamowita frajda. Zjeżdżaliśmy dobrą godzinę. Potem do domu zagonił nas głód. 

I to by było na tyle w miłych tematach.
Teraz pora na te mniej miłe. 

Po pierwsze w grupie przedszkolnej Młodszego po raz kolejny zmienia się ciocia. To już trzecia zmiana w przeciągu dwóch lat. Trochę się wkurzyliśmy (my - Rodzice), bo takie ciągłe zmiany w grupie maluchów źle wpływają na dzieci. I mocno nadszarpują zaufanie do dyrekcji. Mąż właśnie wrócił z zebrania w tej sprawie. Nie zgodziliśmy się na przedstawione nam propozycje. Następne zebranie w tej sprawie ma być we wtorek. Zobaczymy, jakie konkretne propozycje zostaną nam wtedy przedstawione.

I na koniec - T znów jest chory. W ciągu dwóch dni z pokasływania zrobiło się zapalenie płuc. W ciągu dwóch miesięcy łyka drugi antybiotyk. Ręce mi dziś trochę opadły u lekarza, choć intuicja podpowiadała mi, że przekasłana noc nie wróży nic dobrego. Cóż nadzieja zawsze umiera ostatnia. A najciekawsze jest to, że poza kaszlem, na pierwszy rzut oka, nic nie wskazuje na tak poważną chorobę. Mnie zaniepokoił kaszel non stop i ..... drzemki w dzień. Od co najmniej roku T w domu nie śpi w ciągu dnia. Do Bożego Narodzenia Młodszy zostanie w domu. Jeszcze nie wiem, jak się zorganizujemy z opieką nad nim, zwolnienie mam do tylko piątku. 
Pójdzie tylko na przedstawienie świąteczne, pożegna się z ulubioną ciocią. Na dobre wróci dopiero w styczniu. Chyba, że w międzyczasie coś nam wyskoczy.....





4 komentarze:

  1. Ech, te choroby... U nas zaczelo sie na poczatku listopada, zatoczylo koleczko, przez cala rodzine, po czym mielismy kilka dni (!) spokoju. Nastepnie Bi zaczela smarkac, potem Nik mial dwudniowa goraczke. Goraczka zniknela, ale pojawil sie kaszel. Ktory robi sie coraz czestszy i brzydszy. Obecnie czekam na rozwoj wydarzen. W czwartek mam z Mlodszym bilans 4-latka i mam nadzieje, ze do tego czasu sie wykuruje, bo czeka go szczepienie... :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, lawina jeszcze się nie skończyła. Od dziś mam ospę, w wieku 38 lat byłam u pediatry, bo internistka nie była pewna:))

      Usuń
    2. O matko!!! To ci dopiero!!! :D

      U nas, Bi wrocila ze szkoly z goraczka, takze ten tego... ;)

      Usuń
    3. Czyli powtórka z rozrywki....

      Usuń