Starszak zamarzył sobie zaprosić dwóch "arbuzowych" kolegów do domu. Sprawnie ustaliliśmy szczegóły z rodzicami chłopaków i dziś około 16.00 stałam się szczęśliwą "posiadaczką" czwórki dzieci. I już wiem, dlaczego Rivulet tak często marzy o stoperach do uszu. Mnie przy mojej rozgadanej dwójce czasem cisza wydaje się towarem luksusowym. Dziś stwierdziłam, że jak jest ich dwóch to jest jeszcze całkiem znośnie. Ale czterej generują taką ilość decybeli, że nawet remont u sąsiada z dołu np. wiertarka czy kątówka, są skutecznie stłumione przez ich okrzyki, śmiechy czy normalne rozmowy. Przy tym widać było, że bawią się znakomicie.
A ja dziś przeszłam chrzest bojowy wracając z nimi czterema z przedszkola najpierw autobusem a potem metrem. I było spoko, choć zastanawiałam się jaki poziom hałasu spowoduje reakcję współpasażerów. Ale nie było źle, pasażerowie byli wyrozumiali, a droga do domu krótka.
A w domu............. W domu chłopcy świetnie wspólnie się bawili. rozbudowali tor dla samochodzików, zagrali w planszówkę, w grę wyścigową na konsoli, a na koniec rozegrali mecz ręczno-nożnej piłki pokojowej :))) Na kolację wchłonęli stertę naleśników (niezawodna jak dotąd potrawa) i trudno im było się pożegnać, gdy przyszli po nich rodzice.
Wszyscy czterej spędzili wspaniały wieczór.
Ja uwielbiam takie harmider, cisza to zło które zazwyczaj wywołuje chorobę lub mnóstwo sprzątania 😜
OdpowiedzUsuńGdy w pokoju u chłopców zapada cisza, idę tam zerknąć:))
UsuńAle nie zdawałam sobie sprawy, że czwórka zdrowych dzieci może zagłuszyć odgłosy remontu:))