środa, 10 lutego 2016

F jak.....ferie lub formalności

Warszawskie ferie powoli dobiegają końca. My uczciliśmy je wypadem na wystawę LEGO. Cóż Starszak - lego maniak nie mógł odpuścić okazji do pooglądania, co można zbudować za pomocą tych klocków. Tym razem hitem okazały się kolejki. Starszy już od dawna "choruje" na pociągi z LEGO, nas odstrasza, na razie skutecznie, cena. Zestawy z pociągami są horrendalnie drogie. Poza kolejkami jak zwykle bardzo podobały się maszyny Lego Technics i pojazdy klockowe od motorów po wyrzutnie rakiet i czołgi. Spędziliśmy tam co najmniej 1,5 godziny, ale było warto.

Ferie skończymy wycieczką do Centrum Nauki Kopernik. Uwierzycie, że do tej pory nigdy jakoś nas tam nie zaniosło? Mam nadzieję, że wycieczka zachęci nas do kolejnych odwiedzin. Będziemy też testować nową dla nas salę zabaw. Chcemy tam urządzić urodziny Starszaka. Co prawda do czerwca jest jeszcze trochę czasu, ale nie zawadzi sprawdzić wcześniej. Opinie ma fajne, ale to A ma zdecydować czy mu się spodoba, czy nie.

Oprócz przyjemności ostatnie kilka dni upłynęło mi na drobiazgowym przygotowaniu dokumentów medycznych, zaświadczeń lekarskich, wyciągów z akt i niezliczonej ilości kopii. Potem segregowanie, układanie w konkretnym porządku. O co chodzi?
Staramy się o orzeczenie niepełnosprawności dla Młodszego. T jest cudownym, słodkim i bardzo samodzielnym prawie trzylatkiem. Mimo, że jego rączki nie są do końca sprawne, on wszystko chce robić "SIAAAAAM". To "siam" często słychać od dolnego garażu po najwyższe piętra naszego bloku. Pozwalamy mu na to, zachęcamy do prób, dopingujemy. Nie "kwoczymy", bo uważamy, że największe bariery tworzymy we własnej głowie. 
Ale trzeba patrzeć realnie. Młody nigdy nie osiągnie nawet przeciętnej sprawności człowieka z prawidłowo zbudowanymi palcami u rąk. I żadna rehabilitacja tego nie zmieni. Nie ma też pewności, że można coś zmienić kolejnymi operacjami. Zresztą chcemy odpocząć od szpitala, opatrunków, szwów, antybiotyków i innych atrakcji.
Dlatego potrzebujemy tego orzeczenia. Nie dla nas. Nie po to, żeby traktować T ulgowo, ale po to, by nikt nie oczekiwał od niego, że będzie taki sam, jak jego sprawni rówieśnicy. Myślę, że inne podejście nie ma sensu. Trzeba zaakceptować sytuację i iść dalej, najlepszą drogą, jaką możemy wybrać.

A na koniec.... Być może nastąpią pewne zmiany w moim życiu. Wczoraj byłam na rozmowie o pracę. Przeglądałam ogłoszenia i znalazłam jedno, które mnie zainteresowało. Praca na pół etatu, dokładnie to, o czym teraz myślę. Odświeżenie kontaktu z zawodem, powrót miedzy ludzi, a jednocześnie czas na dopilnowanie wszystkich spraw chłopaków. Ciekawe, czy mi się uda?

2 komentarze:

  1. Fajne ferie. Nasz Tymon był na poprzedniej wystawie lego i tez wrócił bardzo podekscytowany, a kolejki, tunele, przejazdy chyba robiły największe wrazenie :)

    Trzymam kciuki za pracę, fajnie, że i to co lubisz i na czas abyś mogła też dalej dopilnować chłopców.

    Decyzja o orzeczeniu niepełnosprawności myślę, że bardzo trafna w tym wypadku. Macie bardzo dobre podejście do sytuacji, życzę jak najlepiej.

    pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas wystawa LEGO chyba wpisze się w stały kalendarz wyjść:))

      Myślę o powrocie do pracy, ale nic na siłę. Zobaczymy, co z tego wyjdzie...

      A orzeczenie.... Długo myśleliśmy z Mężem, rozmawialiśmy o tym dużo. I doszliśmy wspólnie do wniosku, ze to najlepsza droga.

      A "kwoczenie" po prostu nie leży w mej naturze. Zazwyczaj na placu zabaw moje dzieci włażą, tam gdzie same dadzą radę. I mam ubaw jak patrzę na ciągłe hamowanie zabaw dzieci. W stylu "nie biegaj, bo się spocisz; nie wchodź, bo spadniesz; nie wchodź i tak ci się nie uda". A potem widzę zwyczajnego czterolatka, który sobie nie radzi z prostą drabinką i narzekanie opiekunki przez telefon, że ona musi go tam włożyć. A obok trzyletni Starszak, który po chwili jest na szczycie..... Temat rzeka.

      Usuń