sobota, 3 października 2015

Pierwszy tydzień zawirowań

Dzieje się, oj dzieje...

Byliśmy w końcu na badaniach laryngologicznych ze Starszakiem. Tomografia pokazała nam "wspaniale" przerośnięty trzeci migdał. A to w połączeniu z ciągłym zatkaniem nosa, pojawiającym się kaszlem i pochrapywaniem przekonało naszą Laryngolog do radykalnych posunięć. Mamy kwalifikacje do usunięcia trzeciego migdałka. Może zabrzmi to dziwnie, ale się cieszę na ten zabieg, bo chorowanie A daje w kość i nam, i jemu. Na potwierdzenie - po tygodniu chodzenia do przedszkola A w piątek miał stan podgorączkowy i porządny kaszel, dziś dołączył wielki katar. Sezon na choroby uznaję za rozpoczęty na dobre :))))

Byliśmy też ze Starszakiem na ponownej diagnozie Integracji Sensorycznej. Po miesiącu czekania na odpowiedź nasza poprzednia terapeutka w końcu stwierdziła, że ona teraz nie ma dla nas czasu, więc poszukaliśmy innego miejsca. Znaleźliśmy coś, w miarę blisko domu i przedszkola. Poszliśmy na pierwszą część diagnozy w czwartek. Było w porządku, pani nawiązała z A kontakt, A współpracował, aż pani była zaskoczona. Wyszła nam już po pierwszym spotkaniu duża potrzeba silnego docisku, więc mamy powrót kołderki obciążeniowej do spania. Umówiliśmy się na wtorek na kontynuację diagnozy. A żeby nie było za dobrze, gabinet w międzyczasie się przenosi z Ursynowa na Mokotów. Według pani z sekretariatu to "tylko 20 minut jazdy samochodem". Zapomniała tylko o tym, że Dolinka Służewiecka w ciągu tygodnia jest słabo przejezdna, a w godzinach szczytu nieprzejezdna, a już na pewno nie w 20 minut. Ale co tam, w końcu mam niezawodną nawigację.

U Młodszego też zmiany, zmiany, zmiany.
W środę pozbyliśmy się na dobre opatrunku z lewej rączki. Na początku nie bardzo wiedział, co z nią robić, ale wystarczył dwa dni, żeby "oswoić" rączkę. A dwie wolne rączki to pełna wolność we wspinaczce, szaleństwach na rowerku biegowym, w kąpieli, w budowaniu z klocków, w jedzeniu. Słowem "hulaj dusza"...
Gdyby tylko zechciał sikać głównie do toalety i zmienić sposób komunikacji z piskojęku na polski byłoby fantastycznie. Ale wtedy byłoby nam nudno i za łatwo:))))
Z Młodym chodzimy też do logopedy i powoli pojawia się zaginione "K" np kiełbasa, ale kot to nadal tot. Cóż, uzbrajamy się w cierpliwość i ćwiczymy. Może tot przemieni się w kota :)))

Kończę, bo z garderoby łypie na mnie groźnie sterta ubrań do prasowania - jak to po wyjeździe. Tydzień zszedł mi na wizytach lekarskich, ćwiczeniach, rehabilitacjach oraz wstawianiu, rozwieszaniu i zdejmowaniu kolejnych partii ubrań. Teraz tylko poprasować i z głowy do poniedziałku, góra wtorku.... I odnowa: wstawiamy pranie, rozwieszamy pranie, zdejmujemy pranie, prasujemy ubrania, chowamy do szafy, wstawiamy pranie...

6 komentarzy:

  1. Jakiś urodzaj teraz na wycinanie migdałków, bo i na innym blogu przeze mnie czytanym też wycinali migdałek. Pozdrawiam i dużo zdrówka w ten zarazkowy czas.

    OdpowiedzUsuń
  2. Co do tego chorowania.. ja tak mialam ze starszakiem, Wieczni chory, już na łeb dostawałam bo ileż można do tego lekarza kasy na leki pllus jego zdrowie przecież, faszerowałam go tym wszystkim. ale jednak to nie migdał, a alergia - teraz mamy na stałe zyrtec- wiem, też źle - plus inhalacje przy atakach i jest super

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas alergia też jest i z pewnością jeszcze dokłada. Ale mimo leków przeciwalergicznych w sezonie jesienno-zimowym w zasadzie nie wychodzi na czysto z kataru. A badanie pokazało, że migdałek zatyka prawie całkiem przewód między nosem i gardłem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach, prasowanie, pranie, rozwieszanie- kolejność dowolna- zmora każdej mamy :) Zdrówka życzę, a Twoja radość absolutnie mnie nie dziwi- przynajmniej znacie przyczynę i możecie ją usunąć. Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo zdrówka i postępów na zajęciach.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję. A propos zajęć to dzięki zabiegowi Starszak nie będzie w zerówce przez miesiąc, więc mamy edukację domową:)))

    OdpowiedzUsuń