Jeszcze tylko dziś i jutro, i pora wracać do domu. I w końcu powrót do domowych obowiązków.......
Nie powiem, trochę już chce mi się wracać. Brakuje mi np. pralki albo porządnego zaopatrzenia sklepu.
Z drugiej strony dobrze jest wypaść z domowego kołowrotka. Po powrocie wciągnie nas wir wizyt lekarskich chłopaków, moich, męża, wir spraw związanych z przygotowaniem do sezonu grzewczego w starym domu, wir rzeczy do kupienia i zrobienia w pokoju chłopaków.
Ciekawe czy uda nam się przepłynąć przez te wszystkie wiry :))))
Naładujcie do końca swoje akumulatory, aby mieć siłę na te wiry po powrocie ;)
OdpowiedzUsuńJa bardzo żałuję, że mój mąż nie znosi wyrywać się z tych wirów...
OdpowiedzUsuńA my wpadliśmy po uszy w wiry medyczne. Starszak ma kwalifikację do usunięcia trzeciego migdałka, diagnozę SI (ponowną) i tajemniczy stan podgorączkowy po przedszkolu :)))
OdpowiedzUsuńNo pewnie, że wam się uda, w końcu każda przeszkoda jest do pokonania tylko trzeba mieć do tego chęć :)
OdpowiedzUsuń