sobota, 4 lutego 2017

Co widać w lustrze ......

Narzekałam, marudziłam, wylewałam żale. 
Dzisiejszy post będzie o ...... garderobie.

Otóż postanowiliśmy z Mężem skorzystać z usług naszej nieocenionej Cioci Ani i wyruszyć na porządne zakupy ubraniowe, tylko we dwoje. Chłopaki zazwyczaj po odwiedzinach w dwóch, trzech sklepach nudzą się i zaczynają narzekanie. A tak bardzo zadowoleni i wybawieni z ulubioną nianią padli spać jak muchy. 

Pomysł zakupów zrodził się, gdy odkryłam, że w mojej szafie mam jedne spodnie idealnie w rozmiar, jedne troszkę za małe, a pozostałe mogę zdjąć bez rozpinania guzików. Mąż natomiast chciał odświeżyć sobie zapas koszul - w końcu codziennie do pracy chodzi albo w garniturze, albo w spodniach i koszuli.
Spędziliśmy na zakupach bite sześć godzin. I jestem niesamowicie zadowolona. I obfitym łupem za rozsądną cenę i ........... tym co zobaczyłam w lustrze przymierzalni. A zobaczyłam całkiem zgrabną i kobiecą figurę. I nie wiem, czy to skutek diety i ćwiczeń, czy po prostu zmieniłam sposób patrzenia. Dzięki temu kupiłam sobie miękką, dzianinową sukienkę. Taką, na którą wcześniej nigdy bym sobie nie pozwoliła.

Dobrze jest czasem spojrzeć w lustro, tak naprawdę. Nie oceniać, nie poprawiać w myślach. Uśmiechnąć się do siebie i zobaczyć ładną, zgrabną i ciągle jeszcze młodą kobietę.

2 komentarze:

  1. Brawo! A może to wszystko razem? Najważniejsze, że jest sukces i że była stosowna nagroda za ten trud :)
    Ach, jak mi się marzą takie zakupy...
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zakupów i przymierzania nie lubię. Ale efekty wypadu na zakupy bardzo.
    Ostatnio takie zakupy zdarzyły się jakoś cztery lata temu - na chrzciny T.
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń