piątek, 4 grudnia 2015

Zwolnić trochę czas

Zarządziłam dziś do południa dzień piżamowy. Chłopaki bawią się razem w kuchni, chyba nadal jedzą śniadanie :))) albo robią cokolwiek innego. Ważne, że się nie kłócą.

Starszak od środy wieczór jest chory na paciorkowcowe nie wiadomo co. Z powodu fatalnego samopoczucia, gorączki, powiększonych węzłów na szyi i kataru zatykającego mu nos na amen odwiedziliśmy ostry dyżur. Po wymazie z gardła dostał antybiotyk i zdecydowanie poczuł się lepiej. Ma pauzować od przedszkola do 14 grudnia, więc niestety ominą go dwie imprezy urodzinowe  i zabawa mikołajkowa w przedszkolu. Za to będziemy mieć cały tydzień na przygotowanie pierniczków i ozdób choinkowych z masy solnej na świąteczny kiermasz w przedszkolu.

Młodszy ma katar ciągnący się od września i niewyleczalny chyba :)))). Dziś idziemy porozmawiać na ten temat z pediatrą. Coś trzeba postanowić, bo pod koniec stycznia czeka go ponowna operacja lewej rączki. Niedopatrzenie lekarza prowadzącego i nasze - między trzecim i czwartym paluszkiem jest błona, która bardzo utrudnia Młodemu życie. Trzeba paluszki jak najszybciej rozdzielić.
Miałam napisać, jak bardzo się wkurzyłam na tę całą sytuację. Że do licha ja nie jestem chirurgiem i nie muszę wszystkiego wiedzieć, że od lekarza, który podobno jest jednym z najlepszych w Polsce w swojej dziedzinie powinno się oczekiwać większej uwagi, że o wszystkich ewentualnych rozwiązaniach naszych problemów dowiaduję się od naszej rehabilitantki albo muszę wpaść na coś samodzielnie... Ale stwierdziłam, że szkoda moich nerwów i sił, muszę je zachować na inne, ważniejsze sprawy.

Nie było mnie na blogu długo, mam mnóstwo zajęć z chłopcami, sporo spraw do ogarnięcia w domu, do tego muszę wreszcie zająć się sobą. Moje zdrowie fizyczne i psychiczne wymaga teraz uwagi. Odezwała się moja dobra "znajoma" - depresja. Za zaniedbywanie swoich spraw w końcu trzeba zapłacić... Będzie mnie teraz na blogu trochę mniej. Komentarze obiecuję czytać na bieżąco, odpowiadać na nie też. 

6 komentarzy:

  1. Ech, depresja... To też moja "znajoma". Weszła w moje życie po narodzinach Elizy, kiedy zaczęły się poważne problemy z Jej zdrowiem i tak sobie od czasu do czasu lubi łajza wrócić... Także trzymaj się Kochana, bo rozumiem jak jest trudno żyć, kiedy nastrój oscyluje przy parterze...
    Zdrówka chłopakom życzę. Ja już dawno zwątpiłam w to, że każdy lekarz traktuje pacjenta indywidualnie... Niestety- samemu trzeba być mega uważnym!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale Wam się przyplątało tych paskudztw :( Trzymam kciuki za Wasz wspólny szybki powrót do zdrowia i sił dużo życzę !!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz jak się coś dzieje, to zazwyczaj jest to tornado. Starszy na szczęście jest w o wiele lepszej formie. Młody nie ma infekcji tylko na razie nie wiadomo co. A ja powoli wracam do siebie. Dziękuję za kciuki przydadzą się na pewno

      Usuń
  3. nieszczęścia to zawsze stadami chodzą :( życzę zdrowia... dla wszystkich po kolei! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. No widać nieszczęścia lubią towarzystwo. Dziękuję za życzenia zdrowia.

    OdpowiedzUsuń