środa, 15 maja 2013

Jestem wściekła

Tak, jestem wściekła. Choć tak naprawdę to powinnam napisać, że jestem naiwna. Bo oczekiwałam, że ktoś umie dobrze wykonać swoją pracę!!!! Ale po kolei. Nasz młodszy synek urodził się z palcozrostem obu rączek. Polecono nam udać się do szpitala w Otwocku. Oczywiście trzeba się najpierw zapisać do przychodni specjalistycznej. No to zapisałam tam Tadzia, w lutym. Na wolny termin czekaliśmy prawie 3 miesiące. Wcześniej się nie dało - wiadomo polskie realia. Przy zapisie podałam schorzenie dziecka. Dziś był umówiony termin wizyty. I co? Okazało się, ze straciliśmy cały dzisiejszy dzień - bite 5 godzin z trzymiesięcznym synkiem na rękach w miejscu gdzie nawet nie ma go jak przewinąć - tylko po to, żeby się dowiedzieć, że tam się tego nie leczy. Potrzebny jest specjalista od plastyki dłoni. A przecież przy zapisie podałam schorzenie!!!!!! I przez jakąś "bardzo kompetentną" panią w rejestracji straciliśmy trzy miesiące. Do tej pory sami znaleźlibyśmy kogoś, kto się tym zajmuje i może już bylibyśmy po diagnozie. A tak jesteśmy znowu na początku!!!Młody leży już na brzuchu, sprawnie podpiera się na rękach, próbuje łapać zabawki. W zrośniętych palcach ma przykurcze, to mu trochę utrudnia aktywność, ale się nie daje. A ja jestem wściekła. Do tego, że wszystko trzeba znaleźć samemu w internecie już przywykłam. Ale do tego, że ktoś nie wie tego, co jest jego obowiązkiem już nie. Gdybym ja pracowała w taki sposób, to szybko straciłabym pracę. Ale na państwowej posadzie nikt się tym nie przejmuje. I tak nikt nikogo nie pociągnie do odpowiedzialności. Mamy nauczkę. W naszym kraju wszystko trzeba załatwić samemu, pytać dwieście razy i mieć "tupet jak taran" jak mawia p. Cejrowski. Inaczej można mieć tylko w plecy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz