wtorek, 21 maja 2013

Jest ciężko

Dawno nie czułam się tak źle.  Od kilku dni chodzę jak nakręcona zabawka.  Boję się co będzie,  gdy sprężyna pęknie.  Nie mogę tak dalej funkcjonować.  Krzycze na Starszaka o byle co. Krzycze na Młodszego,  na męża.  Albo rycze, bo coś mi nie wychodzi. Najchętniej ucieklabym z domu i nie wracała.   A przecież kocham moją rodzinę. Z niczym się nie wyrabiam.  A mam pomoc do dzieci i do sprzątania.  I ciągle czuję się winna, że za mało czasu spędzam z Andrzejkiem,  że poświęcam mu za mało uwagi. Ćwiczenia logopedyczne leżą,  ćwiczenia ortopedyczne leżą.  Co prawda,  jeśli ja o nich nie pamiętam, to mąż ich nie zrobi,  bo zapomina, bo za późno jest w domu. Chyba próbuję być mamą idealną, a wychodzi mama sfrustrowana i na najlepszej drodze do depresji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz