środa, 21 marca 2018

Zupełnie niewiosenny marzec :))

Sporo czasu upłynęło od mojego ostatniego wpisu.

Sporo się też działo.

Przez cały luty i połowę marca jeździliśmy z Młodszym na rehabilitację z NFZ. Bardzo to było męczące. Najpierw Starszak do szkoły, potem Młodszy i ja do centrum Warszawy. Po 45 minutach z powrotem na Ursynów do przedszkola. Potem szybko ogarnąć dom, jakieś zakupy i do pracy na 8 godzin. Dla Młodszego było to duże obciążenie. Do tego prawdziwa epidemia w przedszkolu i..... po dwóch tygodniach kasłania i smarkania mamy zapalenie płuc. Wyjątkowo podstępne, bo objawiające się tylko pokasływaniem. Tydzień temu w poniedziałek pojawiła się niemal czterdziestostopniowa gorączka i po RTG diagnoza była nieubłagana. 10 dni na antybiotyku + dwie kontrole + ciągnący się kaszel i katar.  Na szczęście humor i apetyt wróciły po trzech dobach antybiotyku. Młodszy kipi energią. Niestety do przedszkola wróci dopiero po Wielkanocy.

Do połowy marca miałam niemal stale na drugą zmianę do pracy, ku wielkiej irytacji Starszaka. Stale odbierany późno przez Męża. Stale w porannym pośpiechu. Do tego jeszcze nie oswojona szkoła i zaczęło się..... Narzekanie, marudzenie, fochy, płacz i wybuchy złości. 
W końcu w ostatnią niedzielę wieczorem Starszego też dopadła czterdziestostopniowa gorączka. Od poniedziałku jestem na zwolnieniu, bo chora dwójka dzieci w domu to dla mojej Mamy już trochę za dużo. Po dwóch dniach dogorywania w łóżku z gorączką dziś Starszemu wróciła energia. Tylko apetyt jeszcze nie dopisuje.

Od poniedziałku, a w zasadzie od niedzieli, staram się odespać bardzo intensywne półtora miesiąca. Od niedzieli mnie też boli gardło i mam nadzieję, że do piątku wyzdrowieję, bo już w piątek będę w pracy. A właśnie trwa ścisły sezon chorobowy i pracy mam mnóstwo. Na szczęście w końcu, po niemal pięciu miesiącach, poczułam się w pracy u siebie. Dogaduję się z ludźmi, ogarniam pacjentów i umiem rozwiązać większość problemów.

Są też plusy bycia na zwolnieniu. Wysypiamy się, bawimy, eksperymentujemy z gotowaniem, czytamy bajki. Od jutra nawet zaczniemy nadrabiać zaległości szkolne. Odpoczywamy....

Przed nami znowu bardzo intensywny czas. Jutro Młodszy zaczyna diagnozę Integracji Sensorycznej. Może rozjaśni nam ona trochę braki w koncentracji, pewną nieporadność przy jedzeniu, kłopoty z koordynacją. W sobotę dokończymy diagnozę Młodszego i przeprowadzimy rediagnozę Starszego. I zobaczymy, co dalej. Być może do terapii ręki i rehabilitacji ortopedycznej dojdzie SI. 
Trochę sobie tego nie wyobrażam.....  Ale o tym myśleć będę później. W końcu martwienie się jeszcze nikomu nie pomogło. 

1 komentarz:

  1. Mam nadzieje wiec, ze wyspaliscie sie i wypoczeliscie na zapas!
    Niech juz te chorobska ida sobie precz, no ile mozna!!!

    OdpowiedzUsuń