Tegoroczne ferie były saneczkowe i dość śnieżne, choć wcale się tak nie zapowiadało się tak na samym początku.
Początek był wielce niezachęcający
Andrzej z mega kaszlem i resztkami kataru, które ciągnęły się już od Bożego Narodzenia i w końcu ustały w poprzednią sobotę.
Tadzik z 39 stopniową gorączką, która trzymała go od piątku przed feriami równo przez tydzień.
W końcu jednak infekcje poszły precz.
Za to spadł........ długo wyczekiwany śnieg. A potem chwycił niewielki mróz.
Od poprzedniej soboty do poranka środowego cieszyliśmy się możliwością nieskrępowanego niczym (no może tylko pustym brzuchem) saneczkowania na ulubionej górce. Z saneczkowej przyjemności korzystałam też ja - w końcu nawet odnalazłam w czeluściach schowka spodnie nieprzemakalne dla siebie. Przez pięć dni Tadzik uczył się samodzielnie sterować saneczkami. Andrzej kombinował ze sterowaniem na siedząco i na śledzia oraz trenował ślizgi i drifty. Razem ścigaliśmy się, kto dalej zjedzie i nie trafi w drzewo :))
W środę pojechaliśmy do Dziadków Warszawskich, żeby świętować spóźnione Dni Babci i Dziadka.
W czwartek za to wybraliśmy się na wieczorny spacer po Krakowskim Przedmieściu i Starówce. Podziwialiśmy pięknie udekorowane lampkami latarnie i świetlne instalacje. A przy okazji rozmawialiśmy trochę o historii Warszawy i........ o dobrych manierach przy stole. Bo nasz spacer zakończyliśmy smakołykami w kawiarni niedaleko placu Zamkowego. W tej kawiarni bywaliśmy z mężem w czasach "przeddzieciowych". Trochę zatęskniłam za takim wypadem tylko we dwoje....
A w piątek postanowiłam zrobić sobie dzień domowy. Chłopcy, mimo że śnieg kochają bardzo, stale narzekali na brak czasu na zabawę domową. Więc mieli na to cały dzień.
Jutro poniedziałek. Koniec ferii - Andrzej idzie do nowej szkoły, Tadzio wraca do przedszkola. Ja znów do pracy, choć potwornie mi się nie chce. Niestety finanse są nieubłagane, z jedną pensją na razie nie damy rady.
Od jutra więc będziemy testować nowe rozwiązania logistyczne i planowanie czasu dziennego i tygodniowego. Sama jestem ciekawa, jak nam się to uda
I u nas ferie dobiegają końcqa, zostało ich raptem kilka godzin. Snieg ten sam mieliśmy i było fajowo.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za nową szkołe, pewnie mały stres jest, co? nowi koledzy, nowe miejsce, nowi nauczyciele... ale będzie dobrze!
Trzymajcie się
W zasadzie to nie wiem czyj stres był większy mój czy jego :))
UsuńBędzie dobrze, trzeba trochę czasu.
Mam nadzieje, ze debiut Andrzejka skonczyl sie pozytywnie?
OdpowiedzUsuńFajne mieliscie ferie! Pamietam, ze jako dziecko, myslac o feriach, marzylam tylko o jednym - zeby byl snieg! Niestety, w Trojmiescie to rzadkosc... ;)
Na razie raczej optymistycznie nastawiony i nie narzeka. do tego mamy pierwsze zaproszenia na urodziny
Usuń