niedziela, 4 czerwca 2017

Dzień Mamy i Taty, Dzień Dziecka i wielka przygoda

Tydzień temu, w piątek, w szkole Andrzejka obchodziliśmy Dzień Mamy i Taty. Z tej okazji klasa przygotowała dla Rodziców przedstawienie.
Jak zwykle, bo chyba każda Mama tak ma, trudno mi było ukryć wzruszenie, gdy podziwiałam występ swojego dziecka, jego kolegów i koleżanek. Były solowe role do mikrofonu, były role w parach lub w grupie, były piosenki. Były nawet tańce, ćwiczone od dłuższego czasu. A wszystko po to, by zobaczyć błysk w oczach Rodziców.
Na koniec były upominki, wykonane specjalnie dla Mamy i Taty. Andrzejkowy prezent dla Taty urzekł mnie, jak zwykle, ciekawym zestawieniem kolorystycznym. Starszak bardzo odważnie łączy kolory i zwykle wychodzi mu świetna, przyciągająca oko, kompozycja.
Po przedstawieniu na dzieci czekała niespodzianka. Rodzice zorganizowali mały poczęstunek. Kilka dni wcześniej któraś mama rzuciła hasło o spotkaniu dla rodziców z małym co nieco. I oto miałyśmy ciasto, ciasteczka, muffinki, oponki, soki, owoce, wodę, a nawet talerzyki, serwetki i sztućce. A do tego czas dla dzieciaków na wspólne wygłupy, dla rodziców natomiast był czas na rozmowy i wspólny czas - czas na integrację. Trafiła się nam naprawdę świetna grupa.

W Dzień Dziecka, to my rodzice zrobiliśmy dzieciakom niespodziankę. Przygotowaliśmy dla nich przedstawienie - zestaw trzech piosenek ze znanych filmów dziecięcych. Oczywiście z choreografią i przebraniem. Dawno się tak dobrze nie bawiłam. A mina Starszego gdy zobaczył mnie na scenie w przebraniu - bezcenna.
Po przedstawieniu do domu. A w domu pizza, loukumi na deser (oni za tym przepadają, dla mnie jest za słodki) oraz samochodzik i karty piłkarskie. Loukumi odkryła przed chłopcami pani ze sklepu greckiego po sąsiedzku.

W sobotę za to usłyszeliśmy zew wielkiej przygody i podążyliśmy za nim.
Wybraliśmy się ze znajomymi szkolno-przedszkolnymi na spływ kajakowy Pilicą. Jako że dla Męża był to kajakowy debiut, a ja nie byłam pewna czy Tadzik wysiedzi więcej niż dwie godziny w miarę spokojnie, wybraliśmy krótszą trasę spływu. Była przewidziana na dwie godziny, my zrobiliśmy ją w około trzy.
Jak na debiut poszło nam bardzo dobrze.
Mąż szybko opanował sterowanie kajakiem i przekonał się, że kajak nie jest taki wywrotny, jak się wydaje.
Andrzejek świetnie sobie radził z wiosłem. Na następnym spływie będzie miał własne.
Tadzik spokojnie wysiedział ponad dwie godziny, umilał mi płynięcie opowiadaniem o różnościach i śpiewaniem.
Ja się zrelaksowałam, przypomniałam sobie, jak bardzo lubię kajaki i nie straciłam cierpliwości po pięćsetysięcznym pytaniu, jak daleko do plaży.
Apetyty po wiosłowaniu mieliśmy ogromne. Osiem kiełbasek z grilla znikło bez śladu, pomidory, ogórki, papryka i pieczywo też. A potem były lody, kawa i pogaduchy z rodzicami. Chłopaki z zapałem, mimo upału, grali w piłkę. W końcu ruszyliśmy do domu. Dowieźliśmy dwie, śpiące istoty. Sami też padliśmy.

A dziś byliśmy na chrzcinach pewnej, uroczej, małej panienki, córeczki mojego ciotecznego brata. Dziewczynka jest przesłodka i bardzo spokojna.
Uroczystość się udała. Chrzciny w kościele i przyjęcie po. Chłopcy wybawieni i wyprzytulani przez ciocie i wujków. Ja sobie pogadałam z ciotecznym rodzeństwem. I mimo, że dowiedziałam się o problemach zdrowotnych w rodzinie, mocno wierzę, że będzie dobrze.

2 komentarze:

  1. Żebyś wiedziała Visenko, takie przedstawienia, to jedno wielkie wzruszenie :) Ja nawet czytając o tym u Ciebie, już mam łzy wzruszenia :)
    Występ dla dzieciaków? Rewelacja :D Ja znowu występuję też w tym roku, w najblizszy piątek :)

    Wyprawa kajakiem, ale fajnie :) Pamiętam jako mała dziewczynka pływałam z Tatą kajakiem, po dziś dzien super to wspomnienie, u was też tak pewnie będzie :)

    Problemy zdrowotne w rodzinie... :( - trzymam ogromne kciuki!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przedstawienie dla Rodziców jest zawsze super. Uwielbiam słuchać o przygotowaniach, a potem oglądać.
      Kajakowa tradycja kończenia roku jest u nas już o dwóch lat. W tym roku i my się przyłączyliśmy. Chłopcy zapowiedzieli, że za rok też popłyniemy. Może też spróbujemy latem wpłynąć Jeziorką.
      Dziękuję za kciuki. Myślę, że wszystko jakoś się rozwiąże.
      Pozdrawiam

      Usuń