sobota, 5 marca 2016

Test uwagi słuchowej za nami


W czwartek byliśmy ze Starszakiem na teście uwagi słuchowej. Tak jak przewidywałam, wynik jest bardzo daleki od normy, nawet jeśli weźmiemy poprawkę na wiek. Wyszła potężna nadwrażliwość słuchowa. Nie ułatwia ona życia A i pogłębia nadwrażliwość dotykową, która po 2 latach terapii trochę zmalała. 
Po omówieniu wyników z terapeutką najpierw poczułam ulgę. Wreszcie ktoś rozumiał o czym mówię i nie patrzył na mnie jak na matkę-wariatkę, która znowu coś wymyśla. 
Potem była złość, że dopiero teraz znalazłam odpowiednią osobę i poczucie winy, że czekaliśmy tak długo. Oczywiście obiektywnie patrząc poczucie winy jest głupie, bo przecież przyczyn problemów ze słuchem A szukamy uparcie od prawie trzech lat. Najpierw próbowaliśmy się dowiedzieć, czemu Starszak tak panicznie boi się głośnych i wibrujących dźwięków, potem szukaliśmy przyczyn przekręcania wyrazów. I stale słyszeliśmy, że wszystko jest OK, że coś nam się wydaje.
A na koniec, gdy wracałam z pracy do domu, pomyślałam sobie, jakie to szczęście, że udało się nam dotrzeć do sedna teraz, zanim A zaczął szkołę. Że mamy czas, żeby potrenować uwagę słuchową, że jak wszystko dobrze pójdzie, to A na starcie będzie miał równe szanse jak koledzy i koleżanki. I przestałam myśleć co by było gdyby..... Bo szkoda czasu na gdybanie. Nie mogę cofnąć czasu. Mogę za to zrobić wszystko, co w mojej i Męża mocy, żeby pomóc Starszemu, zmniejszyć nadwrażliwość słuchową i dotykową. Żeby wyrównać jego szanse i zwiększyć jego życiowy komfort.
Przy okazji wyszły też jakieś sprzeczności w ostatnich diagnozach SI, ale tym zajmiemy się później. Na razie po Świętach Wielkanocnych zaczynamy trening uwagi słuchowej Metodą Tomatisa. Będzie to wymagało nielichej logistyki, bo i ja, i Mąż pracujemy, więc bez pomocy Babci i Dziadka się nie obejdzie. Wybrałam terminy przedpołudniowe, żeby Starszy był wypoczęty i nie przeładowany bodźcami. Niestety znowu będzie miał dłuższą przerwę w przedszkolu, bo coś czuję, że po pierwszych sesjach trudno mu będzie skupić się na zajęciach i będzie musiał odpocząć w domu. Zresztą zobaczymy.

Poza tym od wtorku pracuję. I nawet mi się podoba. Ale o tym później, bo pora już zająć się młodzieżą.

Wróciłam, bo chwilowo panowie zajęli się sobą. Czas na raport w sprawie powrotu do pracy. Zaczęłam we wtorek. Pracuję 4 godziny dziennie ale na zmiany. Cóż, taki los farmaceuty. Nie narzekam, bo zmiany mam od 10.00 do 14.00 albo od 15.00 do 19.00. Rano sama odwożę chłopaków do przedszkola, wieczorem zdążam na czytanie bajek. Poza tym mam wolne poniedziałkowe i środowe popołudnie, bo wtedy T ma rehabilitację.
Po pierwszym tygodniu mam same pozytywne wrażenia. Nie zapomniałam przez rok tyle, ile się obawiałam. Program znam i poruszam się w nim swobodnie. Przepisy znam, na bieżąco sprawdzam zmiany. Nowych preparatów oczywiście przybyło, ale na szczęście oglądam reklamy, których w TV jest mnóstwo:)) Obsługa klientów nadal sprawia mi przyjemność. Musze się tylko podszkolić w niektórych markach kosmetyków, bo mamy ich mnóstwo. O wiele więcej niż w poprzednim miejscu. Pensja jest OK. Koleżanki i koledzy wydają się w porządku, szef też. Wreszcie mogę porozmawiać z kimś dorosłym na "niedzieciowe" tematy. Więc.... Jestem zadowolona, nawet bardzo. I o dziwo z domowymi sprawami też sobie radzę. 

6 komentarzy:

  1. fajnie :) cztery godziny dziennie to jeszcze taki czas który ie zrujnuje zupełnie życia rodzinego a wręcz może pomóc w odpowiednim balansie własnego życia :) Baaaarrrdddzoo fajnie :)
    POzdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, dzięki pracy mam większy dystans do innych spraw. Na te cztery godziny wyłączam się ze spraw dzieciowo-domowych, a potem na "zimno" oglądam problem. Łatwiej wtedy o spokój i właściwy dystans do problemu.

      Usuń
  2. Dobrze że piszesz to wszystko, nawet bym nie wiedziała że takie akcje ze słuchem można mieć... U nas w pewnym momencie niedosłuch groził, ale to jakoś łatwiej zdiagnozować i w ogóle. Fajnie że wiecie już na czym stoicie. Teraz będzie łatwiej :) Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Pozdrawiam i życzę zdrowia dla Was. U nas dla odmiany Młodszy znów ma katar. Żeby nudno nie było :))

      Usuń
  3. Ja uważam, że lekarze powinni wierzyć intuicji rodziców, bo to rodzic zna swoje dziecko najlepiej i wiele potrafi zaobserwowac. Ale bardzo dobrze, że już wiecie na czym stoicie, trzymam kciuki za pomyślność tych sesji.

    No i gratuluję powrotu do pracy. Dobrze wiedziec, że jestes farmaceutą, ostatnio zaliciła nam immunolog takie odpornościowe tabletki Entitis dla Toli, ja mam jednak obaw, po powiedziała, że to coś takiego jak broncho vaxon, a on zrobił spustoszenie w nereczkach Tymcia.. a do tego jak byłam ostatnio pytac o te tabletki w aptece, to farmaceuta kręcił nosem, że drogie, że jak chcę to mi zamówi, ale nie jest przekonany - dziwnie tak. Kuracja na 3msc, a koszt 30 tabletek to ok 65zł. Moja siostra podawała to swojej córce przed zabiegiem drenażu ucha i dotrwała w zdrowiu do zabiegu, ale czy to efekt tabletek, czy tego że była w domu w izolacji, tego nie wiem. Możesz coś podpowiedzieć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiem Ci na mail, bo to dłuższa sprawa. Postaram się dziś wieczorem.

      Usuń