niedziela, 19 października 2014

Starszak koloruje

W środę A bolała noga. W zasadzie to nie wiem, czy bolała naprawdę czy była pretekstem do zostania w domu jeden dzień. Zgodziliśmy się na to pod warunkiem, że nie spędzi całego dnia na oglądaniu bajek w telewizji. I mój synek na nowo odkrył kolorowanki. 
Jako maluch malować nie lubił. W ogóle go to nie interesowało. Poza tym nie lubił mieć ubrudzonych rączek. Potem trochę kolorował, ale bardzo szybko się nudził. Ktoś musiał kolorować razem z nim, a najlepiej za niego. Kolorowanki zaczęliśmy odkrywać przy okazji zachwytu dinozaurami, oczywiście tylko gady były kolorowane. 
A tu od środy A koloruje z dużym zapałem. Wykorzystuje na to czas przed śniadaniem, czas, który do tej pory był czasem jęczenia, "kiedy będzie śniadanko" i "to za długo mamusiu.....". Teraz siedzi przy kuchennym stole, koloruje, rozmawiamy, ja przygotowuję naszą ulubioną śniadaniowa potrawę - owsiankę. Jest to miły początek dnia. Czasem dołącza do nas Młodszy, który wprawia się rysując na kartkach różności. Mamy dla siebie czas nawet rano, gdy ja mam w pracy na ranek, trzeba wyszykować A do przedszkola, mąż próbuje zdążyć do pracy na przyzwoitą godzinę i panuje generalny rozgardiasz. I jak bardzo taki spokojny ranek ułatwia resztę dnia wprowadzając w dobry nastrój !!!
Starszak koloruje naprawdę ładnie, bardzo stara się nie wyjeżdżać poza linie. Czasem dobór kolorów jest trochę inny od przyjętych zazwyczaj (np. niebo bywa kolorowe), ale się nie wtrącam. W końcu wybór koloru należy do artysty :))


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz