niedziela, 2 kwietnia 2023

Liw - zamek książąt mazowieckich

 Niniejszym sezon na wycieczki uznaję za rozpoczęty.

Z okazji wiosny (przynajmniej kalendarzowej i astronomicznej) w poprzednią sobotę wyruszyliśmy na wycieczkę.
Decyzja spontanicznie podjęta w piątek późnym wieczorem, wybór padł na Liw i muzeum - zbrojownię w zamku książąt mazowieckich, około godziny drogi samochodem od Warszawy. W sam raz na spontaniczną wycieczkę.

Zamek położony nad rzeką Liwiec, ma całkiem ciekawą historię. Zbudowany w XV wieku na sztucznej wyspie otoczonej bagnami rzeki Liwiec, na granicy księstw: litewskiego i mazowieckiego. Przez jakiś czas pełnił ważne funkcje obronne.
Został spalony w czasie potopu szwedzkiego.
Przed drugą wojną światową ruiny zostały upaństwowione i zamierzano go odbudować. W czasie II wojny niemieckie władze zdecydowały o rozbiórce ruin. I tu na scenę wkroczył polski archeolog Otto Warpechowski, który jakimś cudem przekonał niemieckiego zarządcę tych ziem, że zamek został wzniesiony przez Krzyżaków. Miał chyba niezwykły dar przekonywania. Dość, że rozpoczęto odbudowę ruin na koszt III Rzeszy - jako dziedzictwo niemieckie!!!
Odbudowa stanęła w 1944 roku, Warpechowski zginął tragicznie rok później.
Po wojnie pod naciskiem lokalnej społeczności renowację ukończono. obecnie jest tam muzeum - zbrojownia, jako nawiązanie do militarnego znaczenia zamku z czasów księstwa mazowieckiego.

Samo muzeum jest niesamowite. Posiada całą masę przeróżnych rodzajów broni. Od średniowiecznych hakownic, przez muszkiety, pistolety skałkowe, karabiny odtylcowe do broni współczesnej z I i II wojny światowej.
My, zupełnie spontanicznie, zagadnęliśmy przewodnika, który nadzorował sale i wysłuchaliśmy wspaniałego wykładu o różnych rodzajach broni, formacjach wojskowych, taktykach wojennych.
To było niesamowite. Ogrom wiedzy z jednej strony, umiejętność przekazania jej w przystępny dla laika (to ja) z drugiej strony. Spędziliśmy tam co najmniej 1,5 godziny.
Przy okazji przekonałam się, jak duże jest zainteresowanie moich synów militariami. Wykazywali się całkiem dużą znajomością tematu.

Oprócz wystawy militarnej obejrzeliśmy również czasową wystawę o Mikołaju Koperniku. I znów dzięki naszemu przewodnikowi dowiedzieliśmy się wielu interesujący rzeczy. Np. tego, że Mikołaj Kopernik był praktykującym lekarzem, choć bez oficjalnego tytułu. I że wcale nie był duchownym, choć ubierał się jak duchowny i pracował dla Kościoła.
Fascynująca wystawa.

Zwiedziliśmy również basztę zamkową. Ma wspaniały widok na okolicę. Tam można się przekonać o walorach strategicznych tego zamku.
Z zamkiem jest związana legenda o żółtej damie. I o diable co złota pilnował.

Po zwiedzeniu zamku, przenieśliśmy się do Węgrowa na przepyszną i olbrzymią pizzę (pizzeria Trzech Braci - polecamy) i deser.
A na koniec wycieczki wjechaliśmy jeszcze na Górę Sowią - najwyższy punkt w okolicy. Roztacza się  stamtąd wspaniały widok na Liwiec - rzekę nizinną, krętą i płynącą raczej leniwie.
Podsunęła nam ona pomysł na wycieczkę w lecie - spływ kajakowy rzeką Liwiec. W sam raz na weekendowy wypad.




 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz