czwartek, 14 stycznia 2016

Moje skarby

Od początku roku tematów na posty trochę już uzbierało. Ale dziś chciałabym napisać na bardzo dla mnie ważny temat.

Tak będzie o dzieciach, o Młodszym i o Starszaku. O dwóch tornadach fruwających po naszym domu i bałaganiących nieludzko. O dwóch małych wrzaskunach, zdolnych zagłuszyć nawet start odrzutowca.

Starszak to natura melancholijno-choleryczna. Gdy emocje zaczynają w nim kipieć, wybucha wspinając się na wysokie tonacje i produkuje tyle decybeli, że już nie raz rozważałam kupno stoperów do uszu. Trudno się z nim rozmawia, dopóki się nie zaakceptuje jego osobowości. Do tego uporem jako żywo przypomina mnie osobiście (jestem koszmarnym uparciuchem). Od urodzenia był do mnie przylepiony. Trudno go było zostawić gdziekolwiek. Jeśli dodać do tego fakt, że panicznie bał się głośnych dźwięków i gwałtownych ruchów, nie znosił delikatnego dotyku, bo czuł wtedy łaskotki i bardzo długo oswajał każdą nową sytuację, wpasowywał się w cechy typowe dla dziecka o dużych potrzebach (tzw. high need baby). Łatwo z nim nie było. I nie jest nadal, choć już bardzo dużo wypracowaliśmy wspólnie. Nadal są dni, że trudno odgadnąć, skąd u licha znów foch lub łzy.
Jest też druga strona medalu. Starszak jest bardzo zwinny, szybki, nie ma drabinki, drzewa, ścianki, na które by nie wszedł. Znakomicie jeździ na rowerze. Jazdę na nartach opanował w kilka dni. Sam nauczył się pływać i, choć styl ma daleki od klasycznego, w wodzie i pod wodą radzi sobie świetnie. Bardzo dobrze radzi sobie z klockami Lego, bez problemu układa zestawy przeznaczone dla 7, 8-latków, a ma 5 lat. Jego wyobraźnia to kopalnia historyjek, pomysłów, akcji i bohaterów. Potrafi wymyślać różne zabawy, nie potrzebuje do tego naszej (dorosłych) pomocy. Ma znakomitą pamięć. Czasem nawet bywa to męczące, bo dobrze pamięta, że wczoraj to "mówiłaś mamo że..." Trzeba przy min bardzo uważnie dobierać tematy rozmów. Znakomicie naśladuje gesty i sposób poruszania. I uwielbia być przytulany, choć gdy kogoś obejmie, czasem trudno oddychać. Jest za to niezwykle delikatny i opiekuńczy w stosunku do niemowląt i maluszków.

Młodszy to twardo stąpający po ziemi chłopczyk, który nie tylko dobrze wie, czego chce, ale stara się to osiągnąć sam. Jest bardzo stanowczy w wyrażaniu własnego zdania i obronie własnych granic. Jego NIEEEEEEEEEEEE słychać chyba w całej dzielnicy. Uporem nie ustępuje bratu, do tego czasem wprowadza rękoczyny. Ostatnio pobija rekordy w długości ubierania i jedzenia posiłków. Nie boi się nowych sytuacji, obcych ludzi, nowych wyzwań. Upilnowanie go z uszanowaniem jego woli graniczy z cudem.
Ale jest też cudownym przytulakiem. Uwielbia się tulić, dawać buziaki, jest w tym nienasycony. Do każdego się uśmiecha. Świat dla niego jest wspaniałym placem zabaw, pełnym niespodzianek i wyzwań. Mimo nie całkiem sprawnych rączek jest bardzo samodzielny, wszystkiego chce spróbować, lubi nowości w jedzeniu. Bardzo szybko oswaja nowe otoczenie i wchodzi w grupę nieznanych mu dzieci. Uwielbia naśladować brata i bardzo tęskni, gdy Starszak jest w przedszkolu. Bardzo lubi czytać książeczki. Stale coś nam opowiada, śpiewa piosenki, recytuje wierszyki. Jest zawsze pogodny i uśmiechnięty.

Dwa światy, dwie zupełnie inne osobowości. Ogień i woda, noc i dzień. A jednak ciężko im wytrzymać bez siebie. Tęsknią za wspólną zabawą, przytulaniem, przekrzykiwaniem się, tupaniem, obrażaniem się na siebie i kłótniami.

A ja.... Ja siedzę sobie w łazience i marudzę, bo zalali podłogę zupełnie, jak co dzień. Milion razy wyłażą z łóżka zanim zasną. Wysłuchuję miliona kłótni: o bajkę, zabawkę, książkę, moje kolana.... I gdy na to patrzę, jestem bezgranicznie szczęśliwa, że ich mamy. Że życie moje i męża ma dzięki nim wszystkie kolory tęczy. Ich narodziny to najwspanialsze co mogło się nam przytrafić. I mimo różnych przeszkód oni stanowią ogromnie ważną część naszego życia.

10 komentarzy:

  1. Lol. Jakbym o swoich chłopakach czytała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się tak wydaje:) Gdy piszesz o Gabrysiu - widzę swojego Starszaka, a gdy o Rafałku - wypisz, wymaluj Młodszy. Pozdrawiam i życzę spokojnej ciąży.

      Usuń
  2. Fajnie tak rozłożyć na czynniki pierwsze każde z dzieci :) Przyjrzeć Im się bacznie, trochę z boku, choć tak naprawdę z samego środka. Przynajmniej ja się tak czuję, kiedy dziewczyny po raz kolejny, albo o coś walczą (to częściej) albo się zgodnie bawią. I siedzę w tym "bajzlu", niby obok, a przecież jestem w samym centrum tych Ich wzajemnych interakcji, kiedy One krzyczą przez siebie: "Mamo, a ona to...", albo "Mamo, a co chcesz zamówić w naszej kawiarni?"
    I chociaż naprawdę jestem sobie w stanie wyobrazić, że można wieść życie bez dzieci i być szczęśliwym, to wiem, że nie byłaby to droga dla mnie.
    Buziaki dla Was!
    Jesteście na pewno świetną rodzinką. No i nudzić się pewnie nie nudzicie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj nuda bywa rzadko. Fakt, że od okrzyków "Mamo..." puchną uszy. Ale już nie umiem sobie wyobrazić życia bez nich.
    A "rozłożyć na czynniki pierwsze" musieliśmy. Inaczej współpraca ze Starszym nie istnieje.
    U Was też z pewnością nudy brak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak... Jak nie muszę Ich rozdzielać, to muszę ratować psa :) A czasem i świnki nawet... Bywa "wesoło", ale też ciężko mi sobie wyobrazić, że mogłoby być inaczej.

      Usuń
  4. Ja narazie mam starszakiem. . Wulkan energii.
    Niebawem bo w sierpniu urodzi się nasz brzuszkowy - jaki będzie? Czas pokaże..

    OdpowiedzUsuń
  5. Z pewnością na nudę narzekać nie będziesz 😊

    OdpowiedzUsuń
  6. Cóż za uderzające podobieństwo do moich maluchów, jedynie z tym przytulaniem u starszaka odwrotnie, nie lubi bardzo, ale to od niedawna, może to z wiekiem u chłopców przychodzi ;)

    Ładnie piszesz o dzieciach, czuć tyle miłości i radości, tego spełnienie, mimo tych zalanych podłóg itd Miło się czyta :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bo oni są naszą energią, motywacją do aktywności i światłem.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bo oni są naszą energią, motywacją do aktywności i światłem.

    OdpowiedzUsuń