poniedziałek, 17 grudnia 2012

Narzekanie

Dziś sobie ponarzekam. Nie było mnie ponad miesiąc, bo albo A. chory, albo mąż chory, albo ja leżąca. I tak w kółko. Imieniny Bączka minęły prawie spokojnie. Prawie, bo tylko część gości przyjechała. Reszta miała pilne sprawy. I może nie zirytowałoby mnie to zbyt mocno, gdyby nie to, że musieliśmy sami zadzwonić, żeby się dowiedzieć, że jednak nie przyjadą. No do licha, oni chyba też mają telefon. A potem tekst, "to może uda nam się w następny weekend". Ja na to, że to może spotkamy się już w święta, bo został tylko jeden weekend. I się zaczęło: A dlaczego przyjeżdżacie dopiero w sobotę popołudniu? A dlaczego zostaniecie tylko do wtorku? A nie możecie dłużej? Itp. A ja chcę się spotkać też z moimi rodzicami z okazji Świąt, a nie po Świętach. A poza tym to jestem w ósmym miesiącu ciąży i dość często po prostu chce mi się poleżeć w spokoju, nie odpowiadać na litanię pytań, nie słuchać rad na temat wychowania mojego synka, nie słuchać narzekań i jęków. I perspektywa 3-godzinnej podróży samochodem (przy dobry wiatrach) jakoś mnie nie kręci. Tyle o rodzince.
Wczoraj byłam na wigilii "pracowej". Miło było się spotkać z koleżankami i kolegami. Ale musiała być "wisienka na torcie" czyli komentarz mojej szefowej:" Co zdrowa dziewczyna robi na zwolnieniu w ciąży? Nie nudzi się pani w domu?" Na to odpowiedziałam, że chętnie "wypożyczę" jej mojego 2,5 letniego synka, to może sama się "ponudzi" w domu. Wylądowałam na zwolnieniu wcześniej niż planowałam z powodu komplikacji ciążowych, a nie dlatego, że nie chciało mi się chodzić do pracy. Wcale nie lekkiej, bo stanie przez 7 godzin, kichanie i kasłanie pacjentów i przerwa na jedzenie z wielką łaską. Nie znoszę tych komentarzy i dlatego w pracy bywam tylko raz w miesiącu - oddać zwolnienie.
No to sobie ponarzekałam, a teraz idę gotować obiad i budzić Bączucha.

1 komentarz:

  1. Też mam ostatnio chęć na narzekanie...

    A Twoje troski jak najbardziej zrozumiałe...

    Buziaki ślę :-)

    Maciejka

    OdpowiedzUsuń