niedziela, 13 października 2019

Wolne

Chwila oddechu po intensywnym tygodniu.
Pojechaliśmy w odwiedziny do Dziadków Grabowskich.
Chłopcy się bawią, a ja napiszę kilka słów.

Dwa tygodnie temu, w ostatni weekend września wybraliśmy się znów do Nowogrodu, na Nadnarwiański Szlak Schronów Bojowych.
Tym razem spędziliśmy tam cały dzień, włócząc się po polach i lasach. Uzbrojeni w mapy, latarki i GPS w telefonie.
Udało się nam znaleźć wszystkie 13 schronów.
Jedne były świetnie zachowane, brakowało tylko sprzętu bojowego i mebli.
Z innych zostały pojedyncze kawały betonu i zbrojenia. To pozostałości po wysadzeniu schronów w końcu wojny.
Chłopaki spisali się świetnie, szukając drogi i wypatrując schronów ukrytych w lesie.

Wycieczka zajęła nam cały dzień, chłopcy padli w samochodzie jak muchy. W domu tylko szybka przebiórka w piżamę 😊

Poza schronami mieliśmy okazję odpoczywać w lesie, cieszyć oczy wspaniałymi jesiennymi barwami, oglądać różne rodzaje mchu, pajęczyny rozpięte między łodygami roślin

Tylko jedna rzecz bardzo raziła. W niemal każdym schronie było...... wysypisko potłuczonych butelek i wszelkich innych śmieci. Nie pojmuję takiego zachowania.
I nasuwa mi się smutny wniosek, że człowiek jest najbardziej brudzącym stworzeniem na świecie.

4 komentarze:

  1. O Visenko, aż mnie zmroziło, czytając ucieszyłam się, że jest takie miejsce u nas bez śmieci w schronach... bo pamiętam niegdyś nasze grzybobranie z Mistrzem podczas którego natrafiliśmy na ukryte w lesie schrony powojenne, a w nich własnie istne wysypiska śmieci.. ależ to smutne i niezrozumiałe, prawda? Jak doczytałam do końca Twój post to zwyczajnie przykro mi się zrobiło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też imprezowałam, w różnych miejscach. Ale takiego syfu po sobie nie zostawialiśmy.
      Szkoda, bo okolice są przepiękne, zwłaszcza przy dobrej pogodzie można tam spędzić cały dzień.

      Usuń
  2. Niestety, ludzie to sa swinki... Zaczyna sie od podstaw, wlasnej, malej przestrzeni. Nieraz ide w pracy zjesc w jednym z pokoikow do przerw i znajduje stoliki zachlapane sosami, napojami, z zaschnietymi resztkami jedzenia... Zawsze mnie to zastanawia. Kto tam jadl? Czy to tak ciezko przetrzec po sobie stolik? Przeciez z tych pokoi socjalnych korzysta kilkadziesiat osob, a ekipa sprzatajaca przychodzi na sam wieczor, raz dziennie... Dlaczego ktos musi zaczynac posilek od wyczyszczenia dla siebie przestrzeni, bo ktos inny uwazal sie za zbyt wazna persone, zeby po sobie posprzatac? :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, mnie takie zachowanie trudno zrozumieć. Ale pracuję z 8 osobami i też zdarzy się ktoś, kto po jedzeniu zostawi przysłowiowy "chlewik".
      Ciekawe czy te osoby we własnym domu też mają taki "porządek"?

      Usuń