środa, 25 kwietnia 2012

Zaskoczenie

Dziś pojechaliśmy do miasta na spotkanie w sprawie mieszkania. Bączek miał jechać z nami, bo niania dziś nie mogła z nim zostać. Mój mąż roztoczył straszliwą wizję łapania, biegania za małym i wysłuchiwania straszliwych ryków. Ja byłam większą optymistką. Synek zaskoczył nas oboje. Spokojnie przetrwał podróż, trochę rozrabiał w biurze sprzedaży, ale awantury nie było. Mieszkanie oglądał trochę z perspektywy ramion taty, trochę " na mama", a trochę na własnych nóżkach.  Spacer wokół bloku trochę w wózku, trochę za rączkę. I tak do końca dnia. Małe negocjacje i Bączuch współpracował z nami jak rzadko. I to było super

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz