środa, 20 kwietnia 2016

Tydzień jak co tydzień czyli........ pędzimy jak Pendolino

Od czego by tu zacząć???

Może od naszej niedzielnej wyprawy na makietę kolejową na Stadionie Narodowym. Byliśmy, podziwialiśmy, goniliśmy pociągi oraz.... dzięki zaangażowaniu panów z Mazowieckiego Stowarzyszenia Modelarzy Kolejowych Starszy miał okazję posterować pociągiem. I nawet dostał dyplom!!!!
Sama makieta naprawdę robi wrażenie!!! Dopieszczona w szczegółach, samochody, maszyny rolnicze i budowlane, dworce kolejowe, pociągi towarowe i osobowe, wesołe miasteczko, ludziki, różne sceny zaaranżowane np. gaszenie pożaru. Wszystko jest starannym odwzorowaniem rzeczywistości. Chłopcy nie mogli się od niej oderwać i biegali w kółko śledząc przejazd różnych rodzajów pociągów. Słowem warto się wybrać, nawet jeśli nie jest się zapalonym miłośnikiem pociągów.
Przed wystawą wylądowaliśmy na obiedzie we włoskiej knajpce na ulicy Francuskiej. Bardzo przyjemne miejsce. Smaczne jedzenie, porcje odpowiedniej wielkości, smakowite menu dziecięce, duży wybór deserów. I jeszcze coś. Knajpka jest włoska, a to oznacza że dzieci są tam nie tylko akceptowane ale i mile widziane. Nikomu nie przeszkadzają głośniejsze rozmowy czy śmiechy. Obiad był przepyszny, deseru nie udało mi się zmieścić. Przy okazji chłopcy odkrywali dania kuchni włoskiej - czyli były i przyjemności, i wiedza o smakołykach typowych dla innego kraju.
Słowem weekend był dla nas czasem ładowania baterii.

Jedynym minusem było kiepskie samopoczucie męża, którego dopadł jakiś wirus. Tak bardzo dokuczył mu ból węzłów chłonnych na szyi, że wylądował u lekarza i do dziś "odpoczywał" w domu, na zwolnieniu. Dlaczego "odpoczywał"? Bo robił za dziecięcego szofera, wożąc przez trzy dni Młodszego i Starszaka do przedszkola, do domu, na rehabilitację :))). Mnie tym razem choróbsko ominęło. Chłopaków też.

W poniedziałek Starszak miał zaplanowane echo serca. Wizyta niby kontrolna, ale trochę się niepokoiłam. Na szczęście są dobre wieści. Przeciek z przewodu tętniczego prawdopodobnie zamknął się sam. Doktor nie mógł w żaden sposób go zobaczyć, do tego poprawiły się parametry lewej strony serca. Mamy nadal dbać o zęby i unikać przewlekłych stanów zapalnych. Do tego kontrola za rok. Hip, hip, hurrra!!! Cieszę się bardzo, że chociaż ten problem zdrowotny nam z głowy zszedł. Bo panu dr Mądremu ufam bez zastrzeżeń!!!

Wczoraj miałam szkolenie z pewnej marki , której kosmetyki sprzedajemy w naszej aptece. Szczerze nie chciało mi się okropnie iść, zwłaszcza że noc miałam średnio przespaną (Młodszy zafundował nam awarię hydrauliki w naszym łóżku, a śpi już bez pieluszki). Ale jakoś się zmobilizowałam. Przy okazji zasiliłam garderobę Starszaka o kilka par nowych spodni.
Wieczorem za to usiedliśmy do technicznego przygotowania prezentacji o Danii do przedszkola. Starszak ma "wykład duński" w piątek. Wszystko w ramach projektu przedszkolnego - wiedzy o różnych krajach. Ponieważ A jeszcze słabo czyta, prezentacja składa się głównie z obrazków :)) Napiszę więcej jak już będzie po...

A dziś po kolejnym maratonie za chwilę stanę w szranki z prasowaniem, rozwieszaniem prania, składaniem, zmywaniem. Za nami wizyta u urologa z Młodszym. Mamy powtórkę z rozrywki z siusiakiem. Znów czeka nas drobny zabieg, na szczęście w gabinecie lekarskim, nie w szpitalu. 

Jutro zmieniam opony na letnie. Najwyższy chyba czas :)))
A w piątek "duńska prezentacja" Starszaka i zaległe, przedszkolne urodziny Młodszego. 
O materiałach do prezentu dla cioć na koniec przedszkola nie wspominam. Zabiorę się do tego jutro, bo dziś nie mam już siły na pracę techniczno-koncepcyjną. Prasowanie zdecydowanie wymaga mniejszego skupienia :))
Czasem wydaje mi się, że czas zwariował. Biegnie zdecydowanie zbyt szybko!!!

8 komentarzy:

  1. Co do czasu, to mam podobne spostrzeżenia. I wcale a wcale mnie one nie cieszą.
    Fajny weekend za Wami. Szczególnie to włoskie jedzonko do mnie przemawia. Super, że echo wyszło dobrze, ulga- prawda? Ech, no mali mężczyźni zdaje się często mają problemy z "tymi" sprawami.
    Zdrówka i równie udanego kolejnego weekendu. I niech prezentacja się uda!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedzenie było przepyszne, a chłopcy o dziwo, wyjątkowo chętni do kulinarnych eksperymentów. I taka luźna atmosfera, kelnerzy zagadujący dzieciaki, uśmiechnięci naprawdę.
      Echo serca - to było wielkie UFFFFF. Jeden poważny kłopot z głowy. Za rok kontrola i jeśli będzie dobrze - koniec sprawy.
      A "męskie sprawy" - na szczęście to drobiazg
      Wam za to życzę końca czarnej serii :))

      Usuń
  2. Mmm kuchnia włoska :) U nas króluje i dania wychodzą już prawie jak w knajpce ;)
    Fajnie że badania ok...
    Wszystkiego dobrego dla Was :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że dobre wiadomości od lekarzy, rzadko się je słyszy, a młodemu na pewno prezentacja wyjdzie wspaniale :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, dobre wieści od lekarzy nie są częste. A prezentacja, cóż, będzie się działo:))

      Usuń
  4. o kochana...zupełnie jakbym czytała o swoim słodkim nicnierobieniu :))))) życie rodzinne to prawdziwy maraton! :)
    Cieszą mnie dobre wieści zdrowotne... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obrazek jaki masz u siebie na blogu świetnie ilustruje typowe życie rodzinne:))

      Usuń