sobota, 16 kwietnia 2016

Przerwa

W czwartek zakończyliśmy pierwszy etap treningu słuchowego metodą Tomatisa. I wszyscy jesteśmy bardzo zmęczeni. Piętnaście dni wożenia A (bez niedziel) na poranny trening, logistyka odbioru i przewożenie a to do Dziadków, a to do przedszkola. Trzy tygodnie jeżdżenia do przedszkola i z powrotem metrem, autobusami, a czasem (gdy z czasem było krucho) taksówką. Bo oprócz treningu słuchowego Starszaka była jeszcze rehabilitacja T, moje i Męża wizyty lekarskie, moja praca, Męża praca, imprezy domowe. I oczywiście pranie, prasowanie, sprzątanie, gotowanie, zakupy.... 
Fizycznie jestem tylko znużona, ale umysłowo marzę o dwóch dniach, gdy nikt niczego nie będzie ode mnie chciał, gdy nie będę musiała odpowiadać na litanię pytań, nie będzie pilnych spraw do załatwienia, wizyt do odbycia, prezentacji przedszkolnych do zrobienia. Kiedy będę mogła pogapić się bezmyślnie w ścianę lub przez okno. Pomarzę sobie, a co:)) Niestety grafik następnego tygodnia mam bardzo napięty. Odpocznę chyba dopiero w weekend majowy (porzucamy chłopaków u Dziadków Grabowskich).

Ponieważ wszyscy bardzo potrzebowaliśmy przerwy, dziś spędziliśmy bardzo przyjemnie, rodzinnie dzień. Rano byliśmy na hipoterapii Starszaka. Na własne oczy widziałam, jak A sam kieruje koniem, jak robi wolty, slalomy. I jaki jest wtedy skupiony na tym, co robi. Jak dokładnie stara się wykonać polecenie. Jestem z niego bardzo, bardzo dumna. Mój synek, taki już duży, samodzielny i odważny chłopczyk.
Potem było drugie śniadanie "na trawie", a w zasadzie na ławce. Zawsze mnie zadziwia, jaki apetyt ma Starszak, gdy je na dworze. Świeże powietrze tak na niego działa, czy co??? O apetycie Młodszego wspominać nie będę. Jego, w myśl przysłowia, łatwiej jest ubrać niż nakarmić.
Po śniadaniu pojechaliśmy po nowe wkładki i buciki dla A i T. Obaj potrzebują wkładek, żeby ich stopy układały się prawidłowo. I ku niebotycznemu zdumieniu pana fizjoterapeuty stopy urosły im bardziej, niż się spodziewał. a kiedy umawiałam się z nim przez telefon, twierdził, że to na pewno za wcześnie.
Na obiad tym razem wróciliśmy do domu. A po obiedzie Starszemu zamarzyła się jazda rowerem po prawdziwym skate parku. Na miejscu okazało się, że akurat są zawody w jeździe na deskorolce, więc zamiast jeździć popatrzyliśmy sobie na wyczyny dużych i małych amatorów deskorolki. Potem A i T szaleli na rowerach, a my próbowaliśmy się zrestartować i przewietrzyć głowy. Rowerowe szaleństwo przerwał wypadek T, który się przewrócił i rozciął wargę. Na osłodę i uciekając przed nadciągającym deszczem powędrowaliśmy jeszcze na deser do cukierni. A potem do domu na bajki, kolację, kąpiel i spanie. Młodzież już śpi. Padli po kilku stronach dinozaurowej książeczki. A ja za chwilę zrobię to samo.

6 komentarzy:

  1. Ja to nie wyrabiam z apetytem chłopaków po harcach na dworze, a jeszcze jakbym miała robić piknik to pewnie pół supermarketu wylądowałoby na kocu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam tylko dwóch, ale Młodszy stale ma zadziwiający apetyt. Starszy natomiast w domu jada niewiele, a na dworze potraja możliwości.

      Usuń
  2. Coś w tym jest, na powietrzu smakuje zawsze lepiej :)
    Intensywny czas za Wami, dobrze, że chwilowa przerwa, którą.. intensywnie spędziliście :)
    Sił życzę na przetrwanie kolejnego maratonu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak, nie ma to jak intensywna przerwa. A jedzenie na powietrzu - Starszak nie gardzi wtedy nawet polędwicą, która w domu jest raczej omijana!!!

      Usuń
  3. Nie dziwię się, że po tak intensywnym czasie marzysz o gapienie się w ścianę :) Ale majówka tuż tuż :) Będzie dobrze!
    O tak, apetyt na powietrzu- wiadoma sprawa :) Ja sama taki miałam jako dziecko. Co więcej- wstyd się przyznać, ale do tej pory zazwyczaj na grillach, w zoo czy w innych miejscach plenerowych wszystko "wchodzi" mi w większej ilości niż powinno :)
    A wiesz, że Elizę interesuje hipoterapia. Może kiedyś, kiedyś "pójdzie" w tym kierunku.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hipoterapia, hmm, jeśli lubi konie to jest całkiem ciekawy plan.
    A moje Pendolino kwietniowe zatrzyma się dopiero.... 2 maja, bo dzieciaki zostają u Dziadków.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń