A dzieje się u nas
Starszak dla odmiany przeszedł lekki katar sprawnie i szybko. Tylko masa zużytych chusteczek, kilka specyfików do nosa i trochę inhalacji. Za to w szkole pełno sprawdzianów, kartkówek i projektów. Starszy ma dość, choć dzięki dobremu planowaniu unikamy jak narazie nauki w weekendy. Niemniej jednak A ma powoli dość nauki. Dobrze, że najbliższy weekend spędzimy poza domem, będzie mógł trochę odetchnąć. I zregenerować głowę.
A co poza tym... Byłam dziś umówiona z Mamą, że pojedziemy razem na cmentarz do Taty. Zeszłam do garażu, próbuję wyjechać i coś mi nie idzie. Myślałam, że zaciął mi się hamulec ręczny. Ale nie, wszystkie kontrolki zgaszone. Potem zorientowałam się, że samochód jakoś tak krzywo stoi. Okazało się, że prawe tylne koło to kapeć. Ściągnęłam do garażu Męża, zadzwoniłam do Mamy, że będę później i zabraliśmy się do wymiany koła. Miejsce parkingowe mamy ciasne, koło do wymiany tuż przy ścianie, więc musieliśmy wyjechać bardziej na środek. Oczywiście wtedy właśnie wszyscy wkoło musieli pilnie wyjechać lub parkować, więc trochę potrwało, zanim udało się nam zmienić koło na dojazdówkę. Mąż wrócił do pracy zdalnej, a ja odwiozłam koło do serwisu opon, zostawiłam tam razem z samochodem i pojechałam do Mamy.
Na cmentarz dotarłyśmy taksówką, co okazało się w końcu bardzo wygodne, bo na parkingu nie dało się wcisnąć szpilki. Obeszłyśmy spokojnie wszystkie nasze groby, posprzątałyśmy, postawiłyśmy nowe kwiaty i zapaliłyśmy znicze. Pogoda była cudowna, a sam cmentarz wyglądał przepięknie. Alejki pokryte dywanem kolorowych liści, słońce przeświecające przez gałęzie, groby z zapalonymi zniczami. Mama była już mocno zmęczona, więc do domu wróciłyśmy także taksówką. Odwiozłam Mamę i pojechałam odebrać samochód, zatankować go, ogarnąć pozostałe koła.
Potem szybko po książki do szkoły i do biblioteki. Potem do domu ogarnąć podwieczorek i inne rzeczy. Mieliśmy dziś jechać do Dziadków Grabowskich, ale nie daliśmy rady. Uznaliśmy, że mamy dość atrakcji w tym tygodniu. Wyjedziemy jutro rano i mam szczerą nadzieję, że odpoczniemy tam w spokoju.
Dzieje sie u Was, oj dzieje!
OdpowiedzUsuńZ moimi dzieciakami tez taki podzial. Dla Bi katar to 3-4 dni i po katarze, a Mlodszy sie zawsze od niej zarazi i smarcze dwa tygodnie... Dobrze, ze Wam udalo sie trafic na lekarza, ktory nie odpuscil, tylko postanowil zbadac sprawe doglebnie. Oby po solidnej dawce antybiotyku T. mial spokoj na dluzej!
Starszemu nauki nie zazdroszcze... Przeskok z 3 do 4 klasy to zawsze jest szok. Czytam bloga innej dziewczyny ze swiezo upieczona 4-klasistka i u niej tez jestem w szoku, ze to dziecko praktycznie codziennie ma jakis sprawdzian lub kartkowke! :O Ciesze sie, ze ta hamerykancka szkola jest jednak luzniejsza... ;)
Mnie najbardziej irytuje, że nauczyciele nie poświęcają swoich długich weekendów na sprawdzanie kartkówek czy sprawdzianów.
UsuńA propos infekcji mamy Covid-19 na pokładzie.