Ferie zimowe, w górach, ze śniegiem, na nartach i spacerach...
Przez tydzień nie gotuję, nie sprzątam za bardzo...
Spędzamy czas ze sobą, sporo rozmawiamy...
Taki reset po intensywnej jesieni i przed równie intensywną wiosną. Za nami bardzo dużo wyzwań.
Jesienią odporność Starszaka poszybowała w dół. Chorował miesiąc w miesiąc. Niby niezbyt mocno, ale do szkoły się nie nadawał. Przez to miał masę zaległości i ostatni sprawdzian pisał tuż przed 6 stycznia.
Pojęcia nie mam czemu choruje tak często. Lekarze zresztą też nie. Staram się zgodnie ze swoją wiedzą go wzmocnić.
Młodszy w czwartej klasie radzi sobie całkiem nieźle. Trochę trzeba jeszcze popracować nad czytelnością pisma. Terapie przynoszą efekty, koncentracja lepsza, pamięć też. Jest też jeden kolega, jakiś progres w relacjach się pojawił.
Choruje mniej, odczulanie przynosi efekty.
Moje zdrowie ostatnio trochę gorsze. Jakiś paskudny wirus mocno dał mi w kość przed Świętami i po. Doszłam w końcu do siebie, ale długo to trwało.
Praca też daje mi mocno w kość. Zmiany przepisów, nieprzemyślane i niedopracowane powodują bałagan. Klienci coraz bardziej roszczeniowi i zwyczajnie niewychowani, żeby nie użyć bardziej dosadnych słów. Lubię swoją pracę, ale gdybym miała zaczynać od nowa z pewnością nie wybrałabym już tego zawodu.
Oprócz tego pojawiły się nowe wyzwania, pochłaniające mój czas i energię w bardzo dużym stopniu. Muszę znaleźć jakieś rozwiązanie, które mi pozwoli zachować równowagę. Inaczej znów będę jechać na oparach i zapłacę najwyższą cenę - swoim zdrowiem. Ech, trudne to wszystko.
Dlatego tak bardzo cieszę się naszym krótkim wyjazdem. Czasem na odpoczynek, fizyczny, psychiczny i umysłowy. Nawet jeśli nie wszystko idzie po naszej myśli.
Kochana, mam nadzieję, że ze zdrowiem i w duszy już trochę lepiej.
OdpowiedzUsuńPraca z klientem w obecnych czasach to katorga, marzę, aby kiedyś w pracy nie mieć z ludźmi do czynienia..
Ściskam, odzywaj się